Jeśli ktoś powie, że mamy w reprezentacji, czy lidze nadmiar dobrych, bramkostrzelnych napastników, odesłałbym go z chęcią do lekarza. A kolejny okres bez pracodawcy oznaczać może, że na dobre tracimy w perspektywie mistrzostw Europy bohatera eliminacji Euro 2008 - Ebiego Smolarka. Przejście do Polonii Warszawa miało być końcem tułaczki i początkiem powrotu do wielkiej piłki, a już na pewno do reprezentacji dla Ebiego. W zeszłym sezonie Smolarek junior miał ciężko w "Czarnych Koszulach" jak każdy inny piłkarz. Z karuzeli Józefa Wojciechowskiego wylatywał trener za trenerem, prezes szalał i nakazywał przesuwanie Ebiego do Młodej Ekstraklasy. Wraz z Jackiem Zielińskim, do klubu z Konwiktorskiej wróciła stabilizacja i wydawało się, że również z Ebim może być tylko lepiej. W ostatnim meczu sezonu 2010/2011 z Wisłą, Smolarek był jednym z najlepszych zawodników. To był dobry prognostyk na rozgrywki, po zakończeniu których czeka nas Euro 2012. Ebi znalazł się jednak znowu na ostrym zakręcie swojej kariery. Wszystko wskazuje na to, że znowu Franz Smuda miał rację. Pamiętam, jak część obiektywnych mediów atakowała go za odpowiedź na pytanie o to, dlaczego nie powołuje Ebiego, który akurat wówczas nie miał klubu. Brzmiała ona tak: "Jak mogę powołać zawodnika, który nie ma klubu? Jak mam powoływać takich, to Dariusza Szpakowskiego bym powołał". Na miejscu Ebiego, przystałbym na ten jeden rok na obniżenie wypłaty w Polonii. Chociażby z tego powodu, aby udowodnić Franzowi, że coś jestem wart. Tym bardziej, że nie mamy do czynienia z osobą, która nie ma co do garnka włożyć. W kwietniowym wywiadzie z Dariuszem Wołowskim, Smolarek zadeklarował: "Jestem w stanie znieść dużo, byle wrócić do reprezentacji Polski. Gra na Euro 2012 to dla mnie życiowe wyzwanie. Czy wyznaczyłeś sobie jakiś termin na powrót do kadry i regularną grę u Franciszka Smudy? - Nie. Nawet na miesiąc przed Euro 2012 nie porzucę na to nadziei. W życiu może zdarzyć się wszystko, miesiąc to dla piłkarza bardzo długo. Kadra to coś największego. Oczywiście w klubie też daję z siebie 100 procent, ale w reprezentacji jest większa presja, większe zainteresowanie kibiców, to w ogóle coś innego. Ja to lubię." Dziś widać, że to "dużo", które Ebi miał znieść, by grać na przyszłorocznych ME, to wcale nie tak wiele. W ten sposób 312 dni przed polsko-ukraińskim turniejem mam poważne obawy o naszych snajperów. Nie jest pewne, czy Robert Lewandowski będzie podstawowym zawodnikiem Borussii Dortmund. Także Paweł Brożek pierwszy mecz o stawkę (el. Ligi Mistrzów) zaczął na ławce i wszedł dopiero na ostatnie 5 minut. Ireneusz Jeleń jest wreszcie zdrowy, ale nie mamy żadnych gwarancji, że w tym sezonie będą omijały go kontuzje, które tak bardzo spowolniły rozwój jego kariery. Dlatego dobrze by się stało, aby do zawodowej piłki szybko wrócił zawodnik, który strzelił z Orłem na piersi 20 bramek i całkiem niedawno aż trzykrotnie był wybierany Piłkarzem Roku. Dyskutuj z autorem na jego blogu