Dziennikarze dociekali, dlaczego Ebi nie podbiegł z resztą kolegów do Leo Beenhakkera, by razem z nim cieszyć się z pierwszego gola. - Chciałem zachować siły, by strzelać następne bramki - żartował. - A tak poważnie, to, że wtedy nie podszedłem do trenera nic nie znaczy. Przecież po meczu normalnie podaliśmy sobie ręce i pogratulowaliśmy sobie dobrego meczu. - Nie gram tylko dla trenera. Gram dla kibiców, dla całej Polski. Po to przyjeżdżam na zgrupowania, żeby grać, a nie siedzieć na trybunach. Dlatego nie dziwcie mi się, że jestem niezadowolony, gdy tak się dzieje. Ale przecież normalnie trenuję i nie narzekam. To trener decyduje kto gra, a kto siedzi - tłumaczył Ebi. Zapytaliśmy go o bramkę, którą zabrał Kubie Błaszczykowskiemu, za co go zresztą przepraszał. - No tak, zabrałem mu tę bramkę, ale nie miałem szans inaczej zareagować. Tak się stało - każdy strzelony gol się liczy - powiedział. Czy bramka, którą zdobył przewrotką na 9:0 była najładniejszą w reprezentacyjnej karierze? - Nie, tę najładniejszą dopiero strzelę - zawadiacko odparł Euzebiusz Smolarek. Jak ocenia środowego rywala? - San Marino to nie Czechy, ale staraliśmy się zagrać jak najlepiej. I tak musi być zawsze - podkreślał. Zobacz tabelę i wyniki meczów grupy 3 w eliminacjach do MŚ 2010 w RPA Michał Białoński, Łukasz Piątek z Kielc Zobacz rozmowę Z Ebim Smolarkiem: