INTERIA.PL: Co czuliście po pierwszej połowie, przegrywaliście 0-1, co się działo w szatni? Dariusz Dudka: Byliśmy źli na siebie, bo bardzo niski zawodnik, jakim jest Dżagojew strzelił nam gola głową. Chłopak ma talent, ale nie możemy dopuszczać, by po stałych fragmentach strzelał nam gole! Kto go krył? - Sęk w tym, że nie miał on przydzielonego "anioła stróża". Gdy analizowaliśmy stałe fragmenty Rosjan, to ten zawodnik stał przed polem karnym i polował na ewentualnie wybite tam piłki. Tym razem Dżagojew po prostu wbiegł sprzed pola karnego i to nas zaskoczyło. W szatni motywowaliśmy się nawzajem, jeżeli nie idzie, to pomaga. Na szczęście trener ostudził temperamenty, powiedział, że w drugiej połowi możemy grać znacznie lepiej. "Choinka" (ustawienie 4-3-2-1) zdała egzamin? - Spodziewaliśmy się trudnego meczu, Rosja to przecież silny zespół, więc musieliśmy przyjąć inną taktukę. Dzięki "choince" zagęściliśmy środek pola i Rosjanie nie mieli tam miejsca, a co za tym idzie - zbyt wielu okazji do posyłania groźnych prostopadłych podań. Może dwie takie piłki przeszły, ale nie zrobiły nam krzywdy, a pozostałe były blokowane, "kasowane". Moim zadaniem było asekurowanie defensywy, nie mogłem się włączać w akcje ofensywne. Jak się czuliście fizycznie, bo po pierwszym meczu panowała obiegowa opinia, że słabo wyglądało? - Tak jak wyglądało - czuliśmy się bardzo dobrze. Zresztą po pierwszym meczu nikt z nas nie narzekał na to, że go nogi bolały. Jeśli już, to czuliśmy duchotę w płucach, ale to jednak ten zamknięty dach na to wpłynął. Teraz Czechy. Jaki to będzie mecz? - Mecz z Czechami to dla nas finał. Skupiamy się tylko na tym, aby go wygrać. Byłem na dwóch turniejach - MŚ 2006 i Euro 2008 i na każdym z nich po dwóch meczach praktycznie pakowaliśmy się i wracaliśmy do domu. Teraz mamy wspaniałą publiczność, która nas niesie. Kto z Rosjan wywarł na Tobie największe wrażenie? - Wydaje mi się, że Arszawin miał dobre momenty, ale to zawodnik ofensywny, który prawie wcale nie angażuje się w defensywę. Zostawia sobie siły wyłącznie na atak. I to on sprawiał największe zagrożenie. Dżagojew będzie gwiazdą tego turnieju - już ma trzy bramki. Przenosicie się teraz do Wrocławia. - To nic nadzwyczajnego. Przecież nasi kibice przyjadą tam za nami. Czy na Czechy znajdzie się miejsce miejsce w składzie dla Ciebie? - Jeszcze nie wiem, czy będę mógł zagrać. Zapalenie mięśni brzucha męczy mnie od dwóch miesięcy, teraz mi się odnowiło, jeszcze nie wiem, czy zagram z Czechami. Kubę znasz długo, nie często strzela gole lewą nogą i to jeszcze takie ładne? - Nie tylko Kuba, ale cała trójka z Dortmundu olbrzymie postępy zrobiła i nie ma co ukrywać, że na nich ta kadra się opiera, to przyszłość polskiej piłki no i ciągną ten "wózek". Ale Kuba podkreśla, że to zasługa całej drużyny. - Bo każdy pracuje na nasz wspólny sukces. Bo każdy haruje na to, że Kuba, czy "Lewy" strzelali te bramki. Jesteśmy podbudowani, bo nie tracimy szansy na awans, gramy finał z Czechami i na tym się skupiamy. Wspierali Cię ziomkowie? - Cała banda z Kostrzyna była na meczu, bo załatwiałem bilety. Rodziców nie było, dopiero po meczu z nimi rozmawiałem. Kiedy się dowiedziałeś, że zagrasz z Rosją? - Nie byłem tego pewny do końca, ale czułem po ustawieniach w gierkach, że trener na mnie postawi. Ostatecznie się dowiedziałem o tym dopiero wtedy, gdy po śniadaniu przyszedł do mnie trener i powiedział, że gram. Na konferencji trener nie chciał tego potwierdzić, że zagram, by nie odkrywać taktyki. Gdzie zagrasz w nowym sezonie? - Z Auxerre odchodzę, skończył mi się kontrakt. DO Francji nie chcę wracać, wybiorę chyba kierunek Niemiecki. Na powrót do Polski jeszcze za wcześnie. Załóż futbolowe konto e-mail i bądź na bieżąco z każdym piłkarskim newsem! Który polski bramkarz powinien bronić w meczu z Czechami? Dyskutuj na forum