Rosicky, który we wtorkowym meczu z Grecją zagrał jedynie przez pierwsze 45 minut, opuścił boisko uskarżając się na ból ścięgna Achillesa; trener reprezentacji Michal Bilek już podczas pomeczowej konferencji prasowej powiedział, że ta kontuzja może być groźn - Nie wiemy, w którym momencie doszło do tego urazu. Badanie ultradźwiękami i rezonansem magnetycznym nie wykazało jednak żadnego uszkodzenia ścięgna, ani naderwania tkanek w jego otoczeniu. Oznacza to, że doszło prawdopodobnie do przeciążenia, dlatego wydaje nam się, że jest spora szansa na to, że w sobotę zagra - powiedział na konferencji prasowej lekarz czeskiej reprezentacji Petr Krejczi. Z kolei bramkarz Chelsea Londyn udał się na badania w związku z bólem ramienia, który zaczął odczuwać jeszcze w trakcie spotkania, ale zdecydował się je dograć do końca. - Rentgen nie pokazał urazu mięśnia ani kości, dlatego także w tym przypadku w grę wchodzi prawdopodobnie przeciążenie. Obaj zawodnicy zostaną teraz poddani intensywnemu leczeniu, a ich szanse na występ oceniam obecnie na 75 procent - zaznaczył lekarz. Krejczi zapowiedział, że zarówno Czech jak i Rosicky nie będą ćwiczyli ani w środę, ani też w czwartek; na boisku pojawią się prawdopodobnie dopiero w piątek na oficjalnych zajęciach na wrocławskim Stadionie Miejskim. - Nie chcemy, żeby grali bez jakiegokolwiek treningu, ponieważ w trakcie meczu może się okazać, że ból jest zbyt silny i nie są w stanie wytrzymać na boisku - dodał lekarz. Na stadionie przy ul. Oporowskiej zajęcia Czechów obserwowało ok. 5 tys. osób, które wchodzących na murawę zawodników powitały oklaskami i wiwatami. Już na godzinę przed rozpoczęciem zajęć pod bramami stadionu ustawiały się tłumy fanów, którzy chcieli zobaczyć ostatni otwarty dla publiczności trening czeskiej drużyny. Po wtorkowym, zwycięskim meczu z Grecją 2-1 zawodnicy oprócz ćwiczeń rozciągających, trenowali w środę m.in. krótkie podania i strzały na bramkę. Zajęcia trwały ok. godziny. Załóż futbolowe konto e-mail i bądź na bieżąco z każdym piłkarskim newsem!