Cztery lata temu Chorwaci byli rewelacją mistrzostw Europy - w grupie wygrali wszystkie spotkania, pokonując Austriaków (1:0), Niemców (2:1) i Polaków (1:0). Do medalu zabrakło im zaledwie minuty - w ćwierćfinale z Turcją w ostatnich sekundach dogrywki stracili gola i zremisowali 1:1. W rzutach karnych spisywali się fatalnie i odpadli z turnieju. "Cieszymy się z udanego początku turnieju, ale mamy nadzieję, że nie skończy się on dla nas jak to miało miejsce w Austrii i Szwajcarii. Jesteśmy teraz bardziej doświadczonym zespołem i mamy dojrzalszych graczy. Poznań okazał się dla nas szczęśliwy i myślę, że tak samo będzie w czwartek podczas meczu z Włochami" - mówił po spotkaniu jeden z bohaterów niedzielnego wieczoru Luka Modric. Piłkarz Tottenhamu Hotspur bardzo chwalił swój zespół i jak przyznał "jest to prawdziwa Chorwacja, jaką zawsze chcemy oglądać". "Zagraliśmy świetny mecz. Od pierwszej do ostatniej minuty byliśmy znacznie lepsi i to we wszystkich strefach boiska. A bramki były taką wisienką na torcie. Mogliśmy zdobyć ich więcej, ale i tak jesteśmy zadowoleni ze stylu naszej gry" - dodał Modric. Bramkarz Stipe Pletikosa podkreślił, że od momentu strzelenia drugiej bramki, jego drużyna miała pełną kontrolę nad spotkaniem. "Irlandczycy to dobry zespół, z charakterem, ale trener Bilic super nas przygotował do tego pojedynku. Dokładnie realizowaliśmy założenia przedmeczowe, wiedzieliśmy czego możemy oczekiwać po grze rywala i dzięki temu wygraliśmy" - przyznał. Teraz chorwaccy piłkarze będą kibicować Irlandczykom. "Życzymy im, aby w kolejnych meczach postarali się odebrać punkty Hiszpanom i Włochom. W ten sposób nam mocno pomogą w awansie co ćwierćfinału" - powiedział Vedran Corluka. Chorwaci na noc zostali w Poznaniu, gdzie po meczu mogli spotkać się ze swoimi rodzinami i przyjaciółmi. Około południa wrócą do swojego centrum pobytowego w Warce. Do Poznania wrócą już w środę, a dzień później zagrają drugie spotkanie grupy C z Włochami (początek, godz. 18.00)