Podczas przejazdu ulicami miasta gości z Chorwacji witały setki dzieci z miejscowych szkół, powiewając balonikami i chorągiewkami w biało-czerwoną szachownicę. Przed udekorowanym polskimi i chorwackimi flagami hotelem piłkarzy witała chlebem i solą dyrekcja hotelu i niemal cała załoga Farmy Sielanka. - To jak nas powitano jest najlepszą odpowiedzią na pytanie, dlaczego wybraliśmy właśnie ten ośrodek. Nawet utwory, które wykonała orkiestra są bardzo podobne do naszych, chorwackich - skoczne i wesołe. Nie ukrywam zresztą, że byliśmy tu wcześniej i dobrze znamy warunki, w jakich będziemy mieszkać - powiedział po powitalnej uroczystości prezes chorwackiej federacji piłkarskiej Vlatko Marković. Piłkarze, wysiadający z autokaru byli uśmiechnięci, ale wyraźnie skupieni. Szybko udali się do swoich pokoi, aby odpocząć po podróży i przygotować się do zaplanowanego na 18.00 pierwszego, otwartego treningu. Wielu z nich było już zapewne myślami przy pierwszym meczu, z Irlandią w Poznaniu.- Podróż była dość długa, ale spokojna. Zarówno sam lot jak i przejazd do hotelu przebiegał bez problemów. Byliśmy tu już wcześniej i bardzo się nam podobało. Myślę, że i zawodnicy będą zadowoleni. Hotel jest wygodny, a boisko treningowe bardzo dobrze przygotowane - powiedział rzecznik ekipy Davor Gavran. Reprezentacja Chorwacji pokonała 70-kilometrowy dystans z lotniska do Warki w godzinę, eskortowana przez policyjne radiowozy i funkcjonariuszy na motocyklach. Od głównej bramy, prowadzącej do ośrodka, autokarowi towarzyszyła grupa jeźdźców ubranych w koszulki w chorwackich barwach. Cały, kilkudziesięciohektarowy teren Farmy, która na co dzień jest znanym ośrodkiem jeździeckim, jest ogrodzony i oddany do wyłącznej dyspozycji chorwackich piłkarzy. Powitanie ekipy obserwowała kilkudziesięcioosobowa grupa chorwackich dziennikarzy, ale i oni nie mieli okazji porozmawiać bezpośrednio z zawodnikami. Nastrój w ekipie, której hasłem - wypisanym na ich autobusie - jest zdanie: Nas ponos je nasa snaga (Nasza duma - naszą siłą - PAP), nie jest w ostatnich dniach przed rozpoczęciem turnieju najlepszy. Do Polski nie przyjechał bowiem czołowy zawodnik kadry, piłkarz Bayernu Monachium Ivica Olić, który doznał kontuzji uda w sobotnim meczu towarzyskim z Norwegią. Na jego miejsce trener Slaven Bilić powołał w ostatniej chwili 24-letniego Nikolę Kalinicia z Dnipru Dniepropietrowsk. - To duża strata dla drużyny, bo Ivica to nie tylko doskonały napastnik, ale i dobry duch zespołu. Bardzo bojowy, potrafiący poderwać kolegów do walki. Tak jest jednak w futbolu, że kontuzje nie oszczędzają nikogo i musieliśmy z żalem pożegnać się z Oliciem. W jego miejsce zagra Kalinić, który jest co prawda młodym, ale bardzo utalentowanym piłkarzem - skomentował zmianę w ekipie prezes Marković.