- Boruc przeżywał i nadal przeżywa ciężkie chwile. To co się dzieje, nie jest dla niego łatwe. Dla nikogo by nie było - mówi Holender o nagonce medialnej na bramkarza Celtiku Glasgow. Jego słowa cytuje szkocka prasa. De Zeeuw ubolewa nad tym, że media, zarówno w Polsce i Szkocji, uciekają się do coraz bardziej drastycznych metod. - Artur musi żyć w Szkocji pod ogromną presją, a jeszcze gorzej jest, gdy przyjeżdża do Polski. Bzdury, jakie wypisują polskie gazety, są niewyobrażalne. To naprawdę okropne. Boruc jest śledzony dosłownie na każdym kroku, nie ma przed tym ucieczki - wyjaśnił holenderski trener i dał przykład Leo Beenhakkera. - Kiedy Leo poszedł w Warszawie do sklepu po mydło i chleb, już czekali tam na niego paparazzi. Kiedy poszedł do fryzjera, jego zdjęcie na drugi dzień wylądowało w gazecie. Nie inaczej jest z Arturem. - Boruc jest w Polsce jedną z największych gwiazd - ciągnął De Zeeuw. - Presja jest niesamowita, bo polskie media są brutalne. Teoretycznie każdy ma prawdo do prywatności, a jednak Artur jej nie ma. To dla niego bardzo trudne. Szkoccy dziennikarze wypytywali Holendra o aktualną formę Boruca. De Zeeuw jednoznacznej odpowiedzi dać nie umiał. - Oglądałem Artura dwa razy dziennie na treningach, do tego zagrał 45 minut w meczu z Walią. Nie miał wiele do roboty, ale nie mamy mu nic do zarzucenia. Rozmawiałem z nim od razu po meczu, bo następnego dnia rano miał samolot do Glasgow. Artur wiele mówił o meczu z Rangersami. - To będzie dla niego ważne spotkanie. Nie mam pojęcia jak sobie poradzi, ma przecież sporo kłopotów. Jeśli każdy bez przerwy cię atakuje, trudno skupić się na swojej pracy - zakończył De Zeeuw. Ważnym spotkaniem, o którym mówił, będą derby Glasgow. Celtic zagra z Rangersami już w najbliższą niedzielę.