Czy Wisła przegrała z Ruchem pechowo? Raczej nie. Borski nie gwizdnął karnego na Jankowskim w I połowie, a postawa serbskiego obrońcy Paljicia, który sprowokował rzut karny dla Ruchu, była skandaliczna. Piłka odchodząca od bramki, zero zagrożenia, a on uwiesza się na przeciwniku. Kompromitacja!Wisła grała dobrze, ale po strzeleniu drugiej bramki zmieniła całkowicie podejście, koncepcję. Wyglądało to tak, że przestała kompletnie atakować i chciała tylko długo utrzymywać się przy piłce. To był błąd, za który bardzo drogo zapłaciła.Brak europejskich pucharów, to ciężki cios dla Wisły, Bogusława Cupiała i polskiej piłki. Tak - polskiej, bo Wisła obok Legii, Lecha, czy Polonii ma największe możliwości. Inne kluby, jak na przykład Ruch mogą zrobić wielkie niespodzianki - i brawa im za to, ale nie wydaje mi się, aby dysponowały budżetami, które mogą zagwarantować silną, mocną drużynę na arenie międzynarodowej.Wróćmy jednak do Wisły. W ostatnich dniach bohaterem medialnym jest Jacek Bednarz. Pełni funkcję wiceprezesa do spraw piłki nożnej, ale ja po prostu nazywam go dyrektorem sportowym, bo to on, a nie Holender Stan Valckx będzie odpowiedzialny za stworzenie nowej drużyny i sprowadzenie do niej piłkarzy. Robota ciężka, wymagająca fachowości, znajomości i nieprzespanych nocy. Pan Jacek zaczął trochę w złym stylu. Nie znam dyrektorów sportowych, którzy zaczęliby swoją pracę od wywiadów, opowieści o świątyniach, bogach, stawiania zarzutów, że piłkarze to najemnicy, którym się nic nie chce.Przepraszam, a pan Jacek to nie najemny pracownik? Czy pracuje w Wiśle tylko dla idei? Gdyby tak było, to pewnie wybrałby trochę inny klub, z którym zawsze bardzo się identyfikował. Dobry dyrektor sportowy, to taki, którego nie widać ani nie słychać. Tymczasem Jacek chce być ważny albo najważniejszy. Zapomniał, że w klubie liczą się: właściciel, trener, piłkarze, kibice. Reszta, to działalność usługowa - robiona w ciszy, z korzyścią dla klubu. Pan dyrektor już zaczął oceniać piłkarzy: "Wszyscy na sprzedaż, z wyjątkiem dwóch Polaków". Niby fajnie, tylko że to na razie są najsłabsze dwa ogniwa w drużynie, które wymagają ciężkiej pracy, aby coś z nich było. Wisła chce się odrodzić, wygrywać i do tego potrzebna jest jakość. Tworzenie barier typu: "Teraz Polacy, won obcokrajowcy!" do niczego dobrego nie doprowadzi.Przeczytałem także w jednej z gazet, że Bednarz czuje się przełożonym trenera Michała Probierza. Tak samo myślał Jorge Valdano, dyrektor sportowy Realu, aż nie trafił na swojej drodze na Jose Mourinho, który szybko wybił mu to z głowy. Dzisiaj Valdano już nie pracuje w Realu, a Mourinho walczy o tytuł mistrza Hiszpanii i finał Champions League. Jacek Bednarz zaczął swoją pracę w Wiśle popełniając kilka błędów. Jest człowiekiem inteligentnym, więc chyba szybko się zorientuje, że jego praca polega na czymś innym niż promocji samego siebie. Cupiał i Wisła chcą się odrodzić, chcą wygrywać. Bednarz jest im potrzebny do pracy, realizacji konkretnych zadań, a nie udzielania wywiadów, myślenia, że jest pierwszy po bogu (Cupiale).***Zbigniew Boniek współpracuje z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem!Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.