- Przeczytałem o tym i wciąż nie wierzę. Ciężko pozbierać myśli, kiedy się wchodzi na jakąś stronę internetową i nagle widzi w czarnych ramkach zdjęcie kolegi i informację o jego śmierci. To taka chwila, w której nagle w głowie pojawiają się dziwne myśli, z którymi trudno się uporać. Pewnie zajmie to kilka dni, bo to zawsze bardzo przykre i bolesne, tym bardziej, że wiele razem przeszliśmy - powiedział Boniek. - Pewnie wiele dałoby się powiedzieć o jego charakterystycznych rzutach rożnych, czy sprytnym bronieniu piłki w narożniku przy chorągiewce w ostatnich minutach meczu. Jednak nie dzisiaj, kiedy to wszystko jest zbyt świeże i przykre, tym bardziej, że w moich oczach zawsze był chodzącym okazem zdrowia - dodał. Smolarek grał w RTS Widzew Łódź w latach 1973-77 i 1979-1986, z dwuletnią przerwą (1977-79) na służbę wojskową i występy w Legii Warszawa. Właśnie z łódzkim klubem odnosił największe sukcesy - dwukrotnie zdobył tytuł mistrza Polski (1981 i 1982) i raz Puchar Polski (1985), a w 1983 r. dotarł do półfinału rozgrywek o Puchar Europy, po wyeliminowaniu Liverpool FC. To druga jego bramka w rewanżowym meczu przesądziła o awansie. - Na pewno tworzyliśmy zgrany duet na boisku, co nie dziwi. Przecież przez kilka lat graliśmy razem w Widzewie Łódź, kiedy to była drużyna - jak to się mówi - z prawdziwym charakterem. Wtedy pojawiło się nawet takie określenie "widzewski charakter" i myślę, że właśnie Włodek na nie szczególnie zapracował. Był dobrym człowiekiem, trochę małomównym, ale o wielkim sercu. Zawsze można było na nim polegać, nie tylko na boisku, ale i w życiu - zakończył Boniek.