Do momentu rozegrania meczu z Czechami w Polsce nastroje były wspaniałe, wręcz fantastyczne. Później jednak balon pękł i zaczęła się z niego wydzielać żółć. Żałuję, że tak mało jest trzeźwych osądów i analiz. Dominują tylko obozy - ten jest za panem X, ale dziesięciu innych jest przeciw niemu. Wszyscy się zastanawiają, kto będzie następny pod Franku Smudzie. Tymczasem nam nie potrzeba trenera, tylko przede wszystkim dobrych piłkarzy. Kogo mieliśmy w reprezentacji podczas Euro 2012? Na kluczowej pozycji podwieszonego pod Lewandowskim napastnika, czy najbardziej wysuniętego pomocnika grał Ludovic Obraniak, który był w słabej formie. Jakie były możliwości zmiany? Wolski, który się nadawał na stół operacyjny, a nie do twardej gry. Przez 20 dni był na kadrze, ale nie nadawał się do gry przez problemy zdrowotne. Poza tym nie mieliśmy nikogo. To obrazuje ubogość polskiej piłki. Problem dotyczy pozycji, na której zawodnik musi kreować okazje, nadawać tempo grze, a jedyną zaletą Obraniaka było znakomite dośrodkowanie. Nie ma Obraniak, nie ma nikogo innego. To świadczy o tym, że potrzebujemy przede wszystkim klasowych zawodników. To jest podstawowy problem, którego najlepszy nawet trener nie rozwiąże. Dlatego pogląd, że selekcjoner jest receptą na sukces jest wielkim błędem. Tą receptą są piłkarze. Trener jest tylko tym, który może im pomóc, natomiast nigdy nie wygra meczu za piłkarzy. Dzisiaj na różnych listach numer "jeden" jest Waldemar Fornalik. Nikt się nie zastanawia nad tym, że tylko dlatego, że na "jedynkę" wytypował go Antoni Piechniczek. Gdyby wymienił Skorżę, Nawałkę, Engela, czy Kasperczaka, to pewnie oni by byli numerem "jeden". Jakbym jeszcze trzy tygodnie temu, przed rozpoczęciem Euro 2012 zrobił ankietę i powiedział po niej, że to Fornalik nadaje się bardziej niż Franek Smuda, to wszyscy by powiedzieli, że oszalałem i brak mi piątej klepki. "Boniek zgłupiał na starość" - mówili by. Na razie jednak wszyscy Fornalika jako najlepszego kandydata "kupują" i uważają, że to jest wyjście z sytuacji. Nic do Fornalika nie mam, jak do żadnego innego trenera. Uważam jednak, że każdy kolejny selekcjoner będzie przechodził przez to samo, co Franek - wielkie zapowiedzi, wielkie chęci, a potem niestety równie wielka porażka. Smuda nigdy nie był i nie jest złym trenerem. Tak samo zresztą jak Engel, Beenhaker, czy Janas. Problem jest tylko jeden - w eliminacjach do osiągnięcia sukcesu wystarczy pokonywać Finlandię, Azerbejdżany, San Marino, Kazachstan, czasem Serbię i Portugalię. Tymczasem żeby wznieść się na szczyty, zaistnieć na wyższym poziomie, trzeba innych typów piłkarzy, a my ich nie szkolimy. U nas musi grać Boenisch albo Wawrzyniak, bo nie mamy nikogo innego na lewą obronę. Na środku pomocy nie mamy nikogo, kto by się zbliżył do Pirlo, Xaviego, Iniesty mądrością, taktyką, zrozumieniem innych, dogrywaniem im w tempo gry. Nie mamy żadnego środkowego pomocnika, który by poszedł 30 m do przodu, kreował sytuacje, uruchamiał bocznych pomocników. Ale te problemy nikogo nie interesują, bo tak do końca nie wiadomo, kto jest za to odpowiedzialny. Cały czas się podniecamy tylko jednym - kto będzie trenerem. A ja zrobiłbym nim jednego z dziennikarzy i pewnie wyszłoby na moje, bo wcale nie radziłby sobie gorzej od innych, którzy w tym fachu pracują. Z prostej przyczyny - selekcjoner, to nie zwykły trener. Selekcjoner jest trenerem tylko i wyłącznie przez 30 dni przed zgrupowaniem, jeżeli zakwalifikuje się do wielkich rozgrywek. Wtedy jest czas na trening, odpoczynek, na wprowadzanie swoich pomysłów. Natomiast dzisiaj koncepcja musi się rodzić w głowie selekcjonera, trzeba do niej wyszukać piłkarzy, mieć nadzieję, że przyjadą zdrowi i dobrze wytrenowani, będą w stanie realizować koncepcję założoną na zgrupowaniu. Dlatego muszę dodać, dlaczego cały ten serial wyboru nowego selekcjonera nam nie zaszkodzi, ani nam nie pomoże. Droga do sukcesu leży zupełnie gdzie indziej. *** Zbigniew Boniek współpracuje z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.