Jakby nie patrzeć, będzie to spotkanie w ramach eliminacji do MŚ 2010 r. Arcyważne dla Słowaków, którzy na wypadek remisu, bądź porażki stracą fotel lidera w grupie 3 i jednocześnie automatyczny awans na mundial w RPA. W polskiej piłce nie ma atmosfery. Zepsuły ją decyzje i zaniechania PZPN-u. Czarę goryczy przepełniło powierzenie kadry Stefanowi Majewskiemu. To rozsierdziło kibiców, którzy zorganizowali bojkot PZPN-u na kilku stronach internetowych, m.in. na koniecpzpn.pl. Na dodatek w środku października południe Polski zaatakowała zima. PZPN liczył na to, że chociaż częściowo frekwencję uratują Słowacy. Ich reprezentacja gra o wielką stawkę, więc teoretycznie powinni wykorzystać wszystkie wejściówki spośród czerech tysięcy, jakie im przydzieliła polska federacja. - Nic z tego, do Polski pojedzie góra tysiąc kibiców - poinformował nas Jan Bednarić, wicenaczelny największego dziennika Słowacji - Novy Czas. Ci, którzy postanowili jednak obejrzeć na żywo ten mecz będą mieli komfort: żadnych korków i luz na sektorze. - Stadion Śląski wygląda tak, jakby najbliższy mecz miał się odbyć za cztery miesiące, a nie trzy i pół godziny - powiedział nam red. Dariusz Wołowski, felietonista INTERIA.PL, który o godz. 17 dotarł na Śląski. - Ani jednego kibica, tylko panowie w czarnych kamizelkach, którzy na kibiców nie wyglądają. W Chorzowie pada deszcz ze śniegiem. Pogoda nie zachęca do wyjścia z domu. Czytaj także: Polska - Słowacja: Sponsor rezygnuje z reklam!