"Pamiętam, że ostatni mecz przed mistrzostwami Europy w 2008 roku rozegraliśmy w czerwcu na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Spotkanie z Danią, z którą zremisowaliśmy 1-1, oglądał komplet widzów. To był trochę bardziej wartościowy sprawdzian, niż potyczki z Łotwą, Słowacją czy też Andorą" - dodał Kaczmarek. Bogusław Kaczmarek uważa, że skład bardziej zbliżony do tego, który grać będzie podczas UEFA Euro 2012, pojawi się na boisku w sobotniej konfrontacji ze Słowacją. "W spotkaniu z Łotwą nie wystąpiło co najmniej siedmiu podstawowych zawodników, czyli Szczęsny, Piszczek, Lewandowski, Błaszczykowski, Obraniak, Dudka i Perquis, a Wawrzyniak wszedł na murawę pod koniec meczu. Wydaje mi się, że ta konfrontacja miała dać odpowiedź, jacy zawodnicy powinni odpaść z wytypowanej wcześniej i liczącej obecnie 26 piłkarzy kadry" - powiedział 62-letni szkoleniowiec. Popularny "Bobo" przekonuje jednak, że potyczka Łotwą tylko zaciemniła kilka najważniejszych personalnych kwestii. Dotyczą one chociażby Sebastiana Boenischa czy też obsady środka polskiej defensywy. "W tym meczu właśnie Boenisch był, zarówno pod względem fizycznym jak i piłkarskim, najsłabszym naszym piłkarzem. Trener Smuda nie chce się z nim chyba rozstać i zapewne uzna, że do pierwszego spotkania z Grecją zdoła go doprowadzić do lepszej formy. Poza tym wciąż nie wiemy, kto powinien grać na środku obrony. Ja w tym spotkaniu dałbym szansę zaprezentowania się od pierwszej minuty Marcinowi Kamińskiemu, bo jak grają pozostali defensorzy, to wiemy" - stwierdził były asystent Leo Beenhakkera. Kaczmarek zaskoczony był również obsadą środka pomocy - w drugiej połowie w tej formacji występowali razem Eugen Polanski, Rafał Murawski i Adam Matuszczyk. "Nie wiem, czemu służył ten układ trzech defensywnych pomocników. Kto miał w tej sytuacji wspierać w ataku ze środka Pawła Brożka, a później Artura Sobiecha? Dla mnie pewniakiem jest Dariusz Dudka, a obok niego powinni grać Rafał Murawski - w konfrontacji z Grecją, albo Tomasz Jodłowiec - w kolejnym meczu z Rosją" - wyliczył "Bobo". "Polanski prezentuje tylko i wyłącznie niemieckie rzemiosło i to na poziomie 13. drużyny Bundesligi. Zresztą w spotkaniu z Łotwą przytrafiły mu się dwie poważne straty, z których jedną lepiej piłkarsko zaawansowany zespół zamieniłby na bramkę" - przyznał Kaczmarek. Były drugi trener polskiej reprezentacji dostrzegł jednak po konfrontacji z Łotwą kilka pozytywów. Jednym z nich była postawa Rafała Wolskiego. "Rafał dysponuje niekonwencjonalnym podaniem, dużo widzi i ma zmysł do gry kombinacyjnej. Trochę słabiej wykonywał tylko stałe fragmenty. Być może najbliższe mistrzostwa Europy nie będą należeć do niego, ale w kolejnych eliminacjach do finałów mistrzostw świata powinien być podstawowym zawodnikiem reprezentacji" - skomentował. Według Bogusława Kaczmarka we wtorkowym meczu na wyróżnienie zasłużyli także Kamil Grosicki i Adrian Mierzejewski. "Obaj byli aktywni i szukali gry, chociaż Grosicki nie miał żadnego wsparcia w występującym po tej samej stronie Boenischu. Z kolei Adrian powinien być bardziej skuteczny" - podsumował polski szkoleniowiec.