PAP: Nie grał pan przez blisko dwa lata. Czy po kontuzji nie ma już śladu? Sebastian Boenisch: - Obecnie wszystko jest w porządku. Dobrze znoszę ciężkie treningi na tym obozie, a to oznacza, że jestem już zupełnie zdrowy. W minionym sezonie w barwach Werderu Brema zagrał pan w Bundeslidze tylko w czterech meczach (w sumie 122 minuty). Nie odczuwa pan różnicy w porównaniu do innych kadrowiczów? - Oczywiście muszę zwrócić uwagę na to, jak będę się prezentował w sparingach. Na treningach nie widzę jednak żadnej różnicy. Trener Franciszek Smuda długo czekał aż pan się wyleczy. - Bardzo mu za to dziękuję, że znowu jestem w reprezentacji. Miałem długą przerwę w grze, ale selekcjoner wie co potrafię i teraz muszę mu się odwdzięczyć. Ja też znam swoją wartość. Na tym zgrupowaniu najwięcej czasu spędza pan z Eugenem Polanskim, z którym znacie się jeszcze z gry w niemieckich reprezentacjach młodzieżowych. - Eugena znam już osiem lat i dobrze się rozumiemy. Jednak wszyscy w kadrze są bardzo życzliwi i z każdym mam dobry kontakt. Także z Jakubem Wawrzyniakiem, z którym rywalizuję o miejsce w podstawowym składzie. Między nami jest duża konkurencja, ale normalnie ze sobą rozmawiamy. Ma pan nauczyciela od języka polskiego? - Nie mam. Staram się dużo mówić po polsku, ponieważ jeszcze dużo pracy przede mną. Najlepszą nauką jest mój pobyt na zgrupowaniu. Koledzy z zespołu sporo mi pomagają. Godom po śląsku, ale każdy mnie rozumie. Czasami przeglądam też polskie strony internetowe.W jakim języku rozmawia Pan z kolegami na boisku?- Rozmawiamy po polsku. Myślę jednak, że kiedy dołączą do nas Ludovic Obraniak i Damien Perquis, będziemy komunikować się po angielsku, bo ja z kolei nie znam francuskiego. Przecież wszyscy w naszej kadrze znają angielski i wydaje mi się, że w tym języku będziemy się porozumiewać na boisku.Jak zareagowała pańska rodzina, kiedy zdecydował się pan na grę w reprezentacji Polski? - Rodzice pozostawili mi wybór. Powiedzieli, że zaakceptują moją decyzję, jeśli zdecyduję się na grę w biało-czerwonych barwach i będą mnie w tym wspierać. To była bardzo dobra decyzja i nigdy tego nie żałowałem. Oczywiście słyszałem opinie niektórych ludzi, że nie powinienem znaleźć się w tej reprezentacji. Ale to mnie nie interesuje. Ostatnio sporo się mówi o pana odejściu z Werderu Brema. Czy to już przesądzone? - Jeszcze nie. Ostatnio rozmawiałem z dyrektorem sportowym Klausem Allofsem o przedłużeniu ze mną kontraktu, który teraz się kończy. Mój menedżer rozmawia również z innymi klubami z Bundesligi, ale mam także propozycje z innych krajów. Na razie nie ma jednak żadnych konkretów, dlatego nie mogę powiedzieć nic więcej.