- Kiedy gra się z drużynami tej klasy, na pewno nie jest łatwo - mówił Slaven Bilić. - Ale w pierwszej połowie to my stworzyliśmy groźniejsze okazje do zdobycia bramki, choć nie pokazaliśmy wszystkiego, na co nas stać. Czasami brakowało nam cierpliwości, kiedy staraliśmy strzelać z dystansu, zaś momentami brakowało nam agresywności. Staraliśmy się przejąć inicjatywę w środku pola, dlatego w drugiej połowie zmieniłem ustawienie na 4-2-3-1. Dzięki temu zwiększył się nasz pressing w środku pola. Bardzo dobrą zmianę dał Danijel Pranjić, który wraz z Ivanem Rakiticiem i Luką Modriciem miał stworzyć trójkąt ofensywny. Przed ostatnim meczem w grupie mamy dobrą sytuację w grupie. Mamy cztery punkty i to budzi we mnie optymizm. Nawet naród nie oczekiwał od nas takiego wyniku. Mamy dużą szansę na wyjście z tej grupy. W gorszym nastroju był trener Włoch Cesare Prandelli. - Nie mogę powiedzieć, że jestem zły na swoich zawodników, choć oczywiście jest to gorzkie uczucie, kiedy drużyna stwarza akcję, ale nie potrafi ich wykończyć - stwierdził. - Uważam, że jesteśmy w stanie wyjść z grupy, choć margines błędu został już przekroczony. - Nie zgodzę się z opiniami tych, którzy twierdzą, że brakuje nam charakteru. Fakt, od 60. minuty spadła nam zdolność atakowania, ale po dziesięciu minutach zregenerowaliśmy się i dostosowaliśmy się do wysokiego tempa. - Jeśli chodzi o Mario Balotelliego, w pierwszej połowie pokazał swoje umiejętności. Miałem nadzieję, że po przerwie będzie bardziej widoczny, ale miał mnóstwo problemów, dlatego wszedł za niego Antonio Di Natale, który tworzył parę z mającym problemy fizyczne Antonio Cassano. W połączeniu mieli stworzyć groźny duet. Nie są jednak ostatnio w najlepszej formie, bo nie zdobywają goli. Musimy się poprawić w kontekście wykańczania akcji. Konrad Kaźmierczak z Poznania