"To dobrze, że Słowacy muszą wygrać, by awansować. Jeśli zwyciężymy, nikt nie powie, że rywal nam odpuścił" - powiedział Majewski. Jego podopieczni w strugach deszczu trenowali obok tyskiego hotelu "Piramida". Specjalnie powitany został szczęśliwy ojciec - Sławomir Peszko, którego selekcjoner "wypuścił" ze zgrupowania, by mógł zobaczyć córkę. Koledzy wysoko podrzucali go na środku treningowego boiska. - Jesteśmy ludźmi. Nie wyobrażam sobie, żebym ja nie pojechał w takiej sytuacji. Zresztą za 10 dni rodzić ma moja córka i też niezależnie od wszystkiego wybieram się do niej, do Niemiec - wyjaśnił trener. Ze Słowacją w bramce zagra Jerzy Dudek, w miejsce Wojciecha Kowalewskiego. - Tak ustaliliśmy wcześniej. Do młodzieżówki dołączył z kolei Kamil Grosicki, który w Pradze zagrał dobry mecz. Nie chciałem go trzymać teraz na ławce rezerwowych. Zwłaszcza, że reprezentacji do lat 21 może się przydać i jest potrzebny. Zasłużył na to, by grać. Powoływałem tę kadrę i chcę dać szansę gry jeśli nie wszystkim, to przynajmniej większości zawodników - podkreślił Majewski. - Uważam, też że należy im się rzetelna ocena, także ze strony mediów. Na pewno na przykład dla Piotra Polczaka przykre jest to, co czyta o sobie po sobotnim meczu. A przecież w obronie nie grał sam. Porażka mnie boli. Ocen się nie boję, ale czemu mało kto napisał, że w tym spotkaniu mieliśmy w pierwszej połowie osiem rzutów rożnych po naszych akcjach, a w drugiej dwie wypracowane świetne okazje podbramkowe - dodał szkoleniowiec. Na środku obrony podczas poniedziałkowego treningu partnerem Arkadiusza Głowackiego był Jarosław Bieniuk, w ataku Ireneuszowi Jeleniowi partnerował Dawid Janczyk. - Decyzje ostateczne zapadną po wtorkowym treningu. Mamy czterech napastników, Pawłowi Brożkowi dałem odpocząć w Pradze po to, by był w optymalnej dyspozycji - zakończył selekcjoner. Komentując wypowiedź Mariusza Lewandowskiego na temat ewentualnej "motywacji" Polaków przez Słoweńców, zainteresowanych porażką Słowacji, Majewski stwierdził krótko - "trzeba się znać na żartach". W zajęciach reprezentacji uczestniczyli najmłodsi polscy kadrowicze - do lat 11. Tę grupę wyłoniono podczas tegorocznego finału turnieju Orange Cup im. Marka Wielgusa. Przebywają na zgrupowaniu w Będzinie i będą na widowni Stadionu Śląskiego w Chorzowie.