Choć zarówno Jose Mourinho, jak i Tito Vilanova widzieliby go w swoich drużynach, Javi Martinez prawdopodobnie nie przejdzie z Athletic Bilbao do innego hiszpańskiego klubu. Działacze Bilbao są nieugięci - jeśli Real Madryt albo Barcelona chcą Javiego Martineza, muszą aktywować klauzulę odejścia Baska. To oznacza, że oprócz 40 mln euro widniejących w kontrakcie zawodnika kluby będą musiały zapłacić podatek, który podniesie koszty transferu o kilkadziesiąt procent. Ani "Królewscy", ani "Blaugrana" takich pieniędzy na zawodnika Bilbao wydawać nie zamierzają. O wiele życzliwiej Bilbao podchodzi do ofert zagranicznych klubów - w takim przypadku propozycja w wysokości 40 mln euro mogłaby zostać zaakceptowana. Bawarczycy, skłonni zaoferować "Los Leones" właśnie taką kwotę, mogą w dodatku zapewnić zawodnikowi gigantyczne zarobki - 7 mln euro netto za każdy z czterech lub pięciu sezonów obowiązującej umowy. To więcej niż w Monachium zarabia Arjen Robben. Według informacji "Asa" Martinez wstępnie przystał na takie warunki. Do potwierdzenia transferu brakuje porozumienia pomiędzy klubami. Javi Martinez przez lata występował na środku pomocy, w ostatnim sezonie trener Marcelo Bielsa przesunął go na pozycję stopera. Jak na mierzącego 190 cm wzrostu 23-letni Martinez wyróżnia się znakomitą techniką i dużą zwinnością. Otrzymał powołanie na Euro 2012, w fazie grupowej zagrał w jednym meczu - przeciwko reprezentacji Irlandii, wygranym przez Hiszpanów 4-0.