- Nie puszczam Frankowskiego na kadrę. Przede wszystkim, jest napastnikiem Jagiellonii i potrzebuję go w Białymstoku, aby normalnie przepracował tydzień - oświadczył w sobotniej rozmowie z INTERIA.PL trener Jagiellonii Tomasz Hajto. Frankowski łączy obowiązki zawodnika Jagiellonii z funkcją asystenta w reprezentacji od dwóch lat. - Nie działam pod wpływem emocji. Już przychodząc do Białegostoku, pytałem się jaki jest status Tomka. Usłyszałem od prezesów, że przede wszystkim jest naszym piłkarzem. Nic mi o tym nie wiadomo, by były jakieś ustalenia między prezesem PZPN Grzegorzem Lato a prezesem Jagiellonii, Cezarym Kuleszą - dodał Hajto. Wbrew sprzeciwowi trenera Hajty, Tomasz Frankowski po meczu Cracovia - Jagiellonia nie wrócił z drużyną do Białegostoku, tylko pojechał do Warszawy na rozpoczynające się w niedzielę zgrupowanie przed starciem z Portugalczykami. "Franek" w rozmowie z nami twierdzi, że sytuacja została opanowana i żadne sankcje za opuszczenie drużyny mu nie grożą. - Całe zamieszanie powstało z tego, że trener Hajto miał prawo czuć się pominięty w ustaleniach, jakie miały miejsce między PZPN-em a właścicielem Jagiellonii, Cezarym Kuleszą - opowiada nam Tomasz Frankowski. - Zgodnie z nimi, od dwóch lat jeżdżę pomagać w sztabie trenerskim reprezentacji Polski, co wcale nie przeszkadza mi w utrzymywaniu dobrej dyspozycji. Przecież na zgrupowaniu nie tylko doradzam napastnikom, ale często z nimi biorę udział w gierkach treningowych. Popularny "Franek, Łowca Bramek" dodaje, że Tomasz Hajto, jako nowy szkoleniowiec Jagiellonii najzwyczajniej nie wiedział, że prezes i właściciel klubu daje mu zielone światło na wyjazdy na kadrę. - By być pewnym, że ustalenia nie zostały zmienione, rozmawiałem z prezesem Kuleszą na temat mojego kolejnego wyjazdu na zgrupowanie reprezentacji. Rozmowa miała miejsce w sobotę rano i odbyła się w obecności drugiego trenera, Darka Dźwigały. Dostałem zgodę. Teraz jestem w Warszawie, ale już nazajutrz po środowym meczu z Portugalią będę do dyspozycji trenera Hajty i będę gotowy na niedzielne spotkanie ligowe z Ruchem - dodaje "Franek". - W mediach wokół mojej osoby powstało spore zamieszanie, ale najważniejsze jest to, że my wszyscy z prezesem Kuleszą, trenerami Hajtą i Dźwigałą jesteśmy przyjaciółmi i ciągniemy wózek w tę samą stronę. W niedzielę trener Frankowski śledził poczynania swoich podopiecznych, a zwłaszcza Roberta Lewandowskiego, który zaliczył świetny występ w Borussii Dortmund okraszony dwoma golami. W zwycięstwie BVB nad Hannoverem 96 (3-1) dwie asysty zaliczył Jakub Błaszczykowski, a jedną - Łukasz Piszczek. - Robert jest od dawna w świetnej formie. Nic, tylko się modlić, by tak mu szło dalej i by zachował zdrowie do Euro 2012 - dodaje trener Frankowski. "Franek" nie spodziewa się, by przed Euro 2012 nastąpił wybuch formy jakiegoś nowego, nie powoływanego do kadry napastnika, który zmieniłby hierarchię, która wygląda na dzisiaj tak: Robert Lewandowski, długo, długo nic, po czym wyłania się Paweł Brożek, a tuż za nim jest Ireneusz Jeleń. - Chciałbym, abyśmy mieli jakieś objawienie, ale nie zanosi się na to. Przecież do mistrzostw Europy zostało już tak niewiele dni. Przez chwilę myślałem, że Świerczok przebojem podbije Bundesligę, ale widać, że o ile w ogóle się to uda, to zajmie mu sporo czasu - komentuje Tomasz Frankowski. Środowe starcie z naszpikowaną gwiazdami, na czele z Cristiano Ronaldo, Portugalią to ostatni taki poważny sprawdzian naszych Orłów przed Euro 2012. Później będą już tylko spotkania ze znacznie słabszymi Łotwą i Słowacją, które mają nas przygotować do starcia z prezentującymi zbliżony styl Grecją i Czechami. - Chciałbym, aby mecz z Portugalią wyszedł nam tak dobrze, jak ten wrześniowy z Niemcami - nie kryje Frankowski mając na myśli remis 2-2 na otwarcie PGE Areny w Gdańsku.