Kochasz piłkę nożną? Wygraj gadżety Euro 2012 Skromny chłopak z Biesłanu jest gwiazdą rosyjskiej Premier League, ale to tylko kwestia czasu, kiedy zamieni CSKA Moskwa na jeden z największych europejskich klubów. Większość fanów spodziewa się, że będzie to Chelsea. Powody są co najmniej dwa - londyński klub należy do Romana Abramowicza, w którego akademii piłkarskiej w Dymitrowgradzie karierę zaczynał Dżagojew, a w dodatku Rosjanin grałby u boku swojego idola - Franka Lamparda. Dżagojew nie jest typem gwiazdy z rozkładówek kolorowych pism. Szacunek i sympatię fanów CSKA zdobył nie tylko postawą na murawie, ale także tym, że nie rozbija się po Moskwie sportowymi samochodami, a na treningi jeździ autobusem lub metrem ("Przynajmniej nie stoję w korkach" - twierdzi). Bez skrępowania opowiada o tym, jak mocnym przeżyciem był dla niego zakup pierwszych piłkarskich butów. Życie w Osetii Północnej nie jest łatwe. Kto wie, co robiłby dzisiaj, gdyby jego mamie nie podobał się futbol... To dzięki niej razem z bratem zaczął grać w piłkę, podczas gdy jego rówieśnicy wybierali "praktyczniejsze" ju-jitsu. Nie skończył jeszcze 22 lat, a rozegrał już 102 mecze w rosyjskiej ekstraklasie i strzelił 26 bramek. W seniorskiej reprezentacji zadebiutował w wieku 18 lat i już w pierwszym meczu postraszył Niemców, trafiając w słupek. W pierwszym swoim sezonie w Lidze Mistrzów strzelił trzy gole w czterech meczach, pomagając CSKA wyjść z grupy. Interesowały się nim m.in. Real Madryt, Juventus Turyn i AC Milan. Jest w czołówce rankingów najbardziej perspektywicznych piłkarzy, a Transfermarkt wycenia go na 16 mln euro. Wciąż ma przed sobą wielkie perspektywy, może zostać jednym z najlepiej zarabiających piłkarzy świata, ale stać go na duży dystans do szumu, który wokół niego narasta. Po pierwszym meczu Euro, w którym strzelił dwa gole, a "Sborna" rozgromiła Czechów 4-1, powiedział: "Jeszcze niczego nie wygraliśmy".