Zapewne Adam Matuszczyk i Sławomir Peszko dostali już sms-y z gratulacjami i podziękowaniami od rodaków z Borussii Dortmund. Piątkowy remis lidera z Schalke wydawał się wynikiem fatalnym tylko przez 20 godzin. Wtedy broniący tytułu Bayern Monachium zjawił się w Kolonii, gdzie miejscowi dość rozpaczliwie bronią się przed spadkiem. Ich sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna, gdy po 45 minutach przegrywali 0-2, by w drugiej części gry zdobyć trzy gole dające im sensacyjne zwycięstwo. Przy bramce wyrównującej asystował Peszko, przy golu zwycięskim Matuszczyk. Najlepszy na boisku był jednak Łukasz Podolski, który bardzo chciał udowodnić Bawarczykom, że pozbyli się z zespołu gracza wysokiej klasy. Przewaga klubu Błaszczykowskiego, Piszczka i Lewandowskiego nad wiceliderem zmalała do 12 pkt, ale zespół z Dortmundu, jak każdy w Bundeslidze najbardziej obawia się Bayernu. Na 13 kolejek przed końcem Bawarczycy tracą do Borussi aż 16 pkt i bardziej niż o mistrzostwie kraju myślą o kwalifikacji do kolejnej edycji Champions League. Po meczu w Kolonii Louis van Gaal długo nie podnosił się z ławki, siedział na niej samotnie zastanawiając się pewnie jak to możliwe, by drużyna do tego stopnia podupadła w 10 miesięcy. W maju z podwójną koroną w dorobku grała w finale Ligi Mistrzów będąc o krok od najlepszego sezonu w historii klubu. Jeszcze bardziej niż van Gaal zdumiony musiał być inny legendarny trener Arsene Wenger. W Newcastle Arsenal prowadził do przerwy 4-0, by w drugiej połowie stracić zwycięstwo. Wojciech Szczęsny nie zawinił przy ani jednej bramce dla gospodarzy, tym bardziej kuriozalny jest remis oddalający jego klub od liderującego Manchesteru United. Drużyna z Londynu zdaje się być mistrzem w marnowaniu wielkich okazji, na które pracuje ciężko cały sezon. Bardzo trudno wyobrazić sobie jednak, by gracze Manchester United, lub Chelsea oddali punkty w podobnej sytuacji. W podobnej nie, ale prowadząc 1-0 drużyna Aleksa Fergusona (bez Tomasza Kuszczaka) przegrała pierwszy raz w sezonie z ostatnim w tabeli Wolverhampton. Tym bardziej jednak Arsenal powinien żałować tego co zaszło w Newcastle. W trzech z czterech wymienionych tu meczów mających duże znaczenie dla końcowych rozstrzygnięć w Bundeslidze i Premier League obejrzeliśmy teoretycznie połowę podstawowego składu reprezentacji Polski. Szczęsny, Lewandowski, Błaszczykowski, Matuszczyk i Piszczek dostali powołania na mecz z Norwegią, Peszko też je w końcu dostanie, kiedy trener Franciszek Smuda uzna, że odcierpiał za pijacki wybryk sprzed sześciu miesięcy. Wymienieni gracze mający nadzieje na występ podczas Euro 2012 zdobyli w piątek i sobotę tylko 5 pkt, ale przynajmniej wybiegali je na boisku, a nie siedząc na ławce. Czytaj inne teksty Darka i dyskutuj z nim na blogu! Kliknij tutaj!