Paweł Czado, Interia: Co pan sądzi o grze Górnika Zabrze?Zygfryd Szołtysik, mistrz olimpijski, piłkarz Górnika w latach 1962-74, 75-78: - Dwa lata Górnika nie widziałem. Przez pandemię do Zabrza nie przyjeżdżałem. Na Śląsku pojawiam się rzadko: teraz przyjechałem spotkać się z kolegami ze szkoły, z podstawówki z Suchej Góry [miejscowość przyłączona do Bytomia w 1975 roku, przyp.aut.] Zostało nas tylko pięciu... A Górnik? Niestety: za dobrze nie grają. Widziałem mecz z Wartą Poznań. Jeśli tak dalej pójdzie - będą mieli kłopoty się utrzymać. Takie jest moje zdanie. Zygfryd Szołtysik krytycznie o grze Górnika Zabrze A co szwankuje? Atak? Obrona?- Wszystko! Rozmawiałem podczas meczu ze Staszkiem Oślizło i innymi kolegami. Nie grają tak, jak powinni. W ogóle! Dla mnie mecz z Wartą Poznań to był poziom trzecioligowy. Nie ma przyśpieszenia, nie ma zmian pozycji. Nie widziałem u nas nikogo, kto by grał umiejętnie w sytuacji jeden na jeden. Takiego piłkarza, który dzięki temu stworzyłby przewagę liczebną. A nasz bramkarz i te jego wykopy... Aj, Jezus Maria...A co z Lukasem Podolskim?- Hmmm... Przede wszystkim musi być w formie. Nie widać, żeby zmieniał pozycję żeby szybko gdzieś coś... Podać umie, nie powiem. Na razie trudno mi coś więcej powiedzieć. Zaskoczyło mi, że jak w środku idzie z piłką, to nasi zawodnicy z przodu idą tylko swoim korytarzem. Prawy na prawym, lewy na lewym, środkowy w środku... Nie ma żadnych zmian pozycji, a tylko wtedy można zaskoczyć przeciwnika, obrońca się zagapi i jest szansa, jest wolne miejsce. Po za tym w Górniku nie ma teraz snajperów. Poza Jimenezem kto tam ma coś strzelić? Nie wiem, jaki jest poziom innych drużyn w polskiej lidze, nie ma w domu polskiej telewizji, ale wydaje mi się, że będzie ciężko... U nas cała historia polega na tym, że kiedy jakiś zawodnik się pokaże, to na drugi rok nie ma go już i traci drużyna.W najbliższych meczach reprezentacji Polski zagrają właściwie tylko zawodnicy z zagranicznych klubów. Tylko jeden - młodziutki Kacper Kozłowski - gra jeszcze w Pogoni Szczecin.- No właśnie. Selekcjoner wybiera z najlepszych, a najlepsi są już zagranicą... Widziałem urywki ostatniego meczu z Anglią. I muszę powiedzieć, że to już był jakiś mecz. Ale spotkań ze słabszymi rywalami nie widziałem. Paulo Sousa musi mieć czas, nic nie zrobi w krótkim okresie. Nikomu się to nie udaje. Może z wyjątkiem Juliana Nagelsmanna. Co on z tym Bayernem zrobił! Tyle bramek w każdym meczu strzelają...A na mecze u siebie w Hamm chodzi pan jeszcze czasem?- Już rzadko, to piąta czy szósta liga. Brakuje mi "Florka" [zmarłego w zeszłym roku wybitnego obrońcę Stefana Florenskiego, przyp. aut]. Mieszkaliśmy niedaleko siebie, a nasze ogródki na działce sąsiadowały. Przykro, każdy musi umrzeć... W piłkę gra mój wnuk, Julius Wojtaschek. Do Muenster się nie załapał, za to gra w Hamm. Normalnie gra na stoperze, ale tam mają jakiegoś więc do pomocy go przesunęli. Podobno daje sobie tam radę, jeszcze nie widziałem. rozmawiał: Paweł Czado