Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole Jeśli chodzi o dotychczasowe zimowe transfery, to mistrz Polski zakontraktował piłkarzy, którzy dali mu drugie miejsce w klasyfikacji zawodników z najwyższą średnią wiekową w Ekstraklasie (27,2). Legia ustępuje jedynie Wiśle Kraków, która pozyskała 31-letniego Nikolę Mitrovicia i związała się w listopadzie z będącym bez klubu 37-letnim Marcinem Wasilewskim. Niższe średnie wiekowe zawodników, którzy wzmocnili kluby Ekstraklasy w zimowym oknie transferowym mają drużyny odznaczające się dużo mniejszymi możliwościami finansowymi. Warto zaznaczyć, że do tej statystyki zostali także włączeni piłkarze, którzy awansowali z rezerw do zespołu seniorów. To jednak pokazuje tendencję, jaka wciąż dominuje w naszej lidze. Jeśli są pieniądze, to klub często woli wydać ich na bardziej zaawansowanych wiekowo piłkarzy niż postawić na młodych. - Czasami łatwiej i taniej jest wziąć dwóch starszych piłkarzy z zagranicy. Prawdopodobieństwo tego, że któryś z nich odpali jest większe niż w przypadku jednego, młodego zawodnika, na którym chce się od razu zarobić - argumentuje Grzegorz Mielcarski. Kluby boją się podjąć ryzyko i zainwestować w młodych, bo w tym przypadku trzeba też dłużej czekać na efekty, zwłaszcza jeśli chodzi o swoich zawodników. Perspektywicznej akademii nie zbuduje się bowiem w rok, a już na pewno jej zawodnicy nie zapewnią nam tak szybko dobrych wyników czy to na boisku, czy w przypadku transferów. - Inwestując w młodych piłkarzy trzeba poświęcić więcej czasu i dać możliwość grania. Nie każdy klub planuje albo może to zrealizować. Młodzieżowy reprezentant też dużo więcej kosztuje - twierdzi Mielcarski i dodaje: - To bardziej wynika z polityki, filozofii i finansów klubu niż samych chęci. Jeśli komuś bardzo potrzebny jest napastnik, to nikt nie będzie patrzył, ile on ma lat, ale czy strzela gole. Angulo ma ponad 30 lat, a takiego piłkarza w zespole chciałby mieć pewnie każdy. Przykład napastnika Górnika Zabrze był także przytaczany przy okazji transferu Eduardo da Silvy do Legii. Wszyscy z niecierpliwością czekają, czy niegdyś bardzo znany brazylijski piłkarz "odpali". - W przypadku Eduardo chodziło też o aspekt marketingowy. Pytanie tylko, co tutaj jest priorytetem? Wygrywanie czy marketing? Ładnie ma wyglądać opakowanie czy to, co jest w środku. Wiadomo, że to nie jest piłkarz, na którym Legia będzie mogła zarabiać. Tu był na pewno również aspekt umiejętności. Może napastnik powinien mieć trochę więcej lat, doświadczenia? Chociaż pewnie nie wszędzie i nie każdy, ale mogło to być brane pod uwagę. Na tym piłkarzu będzie ogromne ciśnienie, to nie ulega wątpliwości - przyznaje Mielcarski i od razu odnosi się do sytuacji Jarosława Niezgody: - Legia na pewno zrobiłaby dobrze, gdyby sprowadziła jeszcze jednego piłkarza, ale wtedy duże kłopoty będzie miał Niezgoda, chociaż on swoją szansę wykorzystał. Legii sporo pomogły jego gole. 22-letni napastnik stał się nieoczekiwanym liderem zespołu. Przykry aspekt tego jest jednak taki, że pewnie nigdy aż takiej szansy by nie dostał, gdyby Legia dokonała lepszych transferów. "Wojskowi" otrzymali jednak kompletne niewypały i nie mieli już nic do stracenia. Postawili na Niezgodę, który odpłacił się siedmioma golami i asystą w 15 meczach tego sezonu. W trzech spotkaniach jego gole gwarantowały drużynie trzy punkty, a w starciu z Sandecją uratowały od sensacyjnej porażki z beniaminkiem. - Legia szuka stoperów, a Wieteska, który jest w Górniku Zabrze, rewelacja tych rozgrywek, spisuje się bardzo dobrze. Myślałem, że to będzie pierwszy piłkarz, który wróci do klubu, ale na razie takich ruchów nie ma - mówi Mielcarski. Zamiast 20-letniego Mateusza Wieteski, do Legii dołączył 26-letni Francuz William Remy. W Polsce drużyn, które częściej stawiają na młodych nie jest zbyt wiele. W przemyślany i odnoszący dobre skutki sposób stara się to robić Zagłębie Lubin. Mówił o tym niedawno w rozmowie z Interią Piotr Stokowiec. "Miedziowych" traktuje się jednak jak jakiś niespotykany wyjątek, a takich powinno być w naszej lidze zdecydowanie więcej. Na młodych zazwyczaj stawia się w momencie, gdy totalnie zawiodą transfery albo klub ma problemy finansowe. - Ruch kiedyś był takim klubem. Lipski, Starzyński... Tam ci chłopcy wybijali się przede wszystkim z powodu problemów finansowych, a nie polityki klubu - przyznaje Mielcarski i dodaje: - Inwestować trzeba, żeby pokazać młodym zawodnikom, że jest szansa rozwoju, a nie tylko gry w juniorach, a jak przyjdzie etap seniorów, to dla nich nie ma miejsca. Na to trzeba poświęcić dużo czasu i pieniędzy, których często później już nie da się odzyskać. Przytrafi się chłopakowi kontuzja i już nie wskoczy na wcześniejszy poziom. Ten proces nie jest łatwy i wiele polskich klubów jeszcze długo nie będzie na to gotowych zarówno finansowo jak i mentalnie. To musi wynikać z odpowiedniej filozofii, w którą trzeba uwierzyć i dobrze się przygotować do jej wdrażania. Cierpliwość jest tutaj czymś, czego nie może zabraknąć, a w naszej lidze z tym jest różnie. - U nas nie ma się jej do trenerów, a co dopiero do takiego typu działań - skwitował Mielcarski. Na razie więc jeszcze długo pewnie będziemy oglądać na boiskach starszych zawodników, którzy najlepszy okres gry mają za sobą. Jeśli będą jeszcze za tym szły nienajgorsze wyniki, to nie ma się co łudzić, że na murawę często będą wybiegać młodzi, perspektywiczni zawodnicy. Adrianna Kmak