Michał Białoński, Interia: Tomasz Musiał to jeden z najlepszych polskich sędziów, ale w Gdyni zdarzył mu się chyba największy błąd w życiu - uznał bramkę strzeloną ręką. Zbigniew Boniek, prezes PZPN-u: - To nie jest błąd sędziego Musiała. On nie miał prawa tego widzieć. W momencie, w którym Siemaszko strzelał bramkę dla Arki, nie było nikogo na stadionie - łącznie z komentatorami, kto powiedziałby: "O Boże! To gol strzelony ręką!". Był krzyk komentatora: "Piłka w siatce! Gol na 1-1!". Dopiero gdy zobaczyli na powtórce, że było zagranie ręką, to stali się mądrzy. Sędziowie powtórki jednak nie mają. Jeżeli w tym przypadku był błąd, a błąd był, to przede wszystkim tak: Siemaszko wszystkich ładnie oszukał, czego nie zauważył sędzia asystent liniowy, tzw. "boczny" i to jego błąd. I koniec tematu. Natomiast mówienie, że Ruch spadł z ligi przez sędziego włóżmy między bajki. Słyszę też eksperta telewizyjnego, mówiącego, że Zagłębie Lubin podobno ma oddać punkty Arce Gdynia i w ten sposób z ligą pożegna się Górnik Łęczna. Ja się w takim razie pytam, czy Legia też oddała punkty Arce, przegrywając z nią u siebie 1-3? Czy Lech Poznań podłożył się Arce, przegrywając z nią finał Pucharu Polski? Górnikowi Łęczna ktoś przeszkadzał w wygraniu z pewnym utrzymania Zagłębiem Lubin? Gdyby wygrał, byłoby po zawodach. To typowo polskie szukanie dziury w całym. Denerwują pana takie teorie? - Od trzech miesięcy słyszę, że Boniek pilnuje, żeby Widzew awansował do drugiej ligi. Widział pan jak przypilnował wczoraj? Widzewiacy przegrali w Ełku 0-1 z MKS-em, który o nic nie walczy. Polska to jest kraj teorii spiskowych. Negatywne myślenie u nas jest w cenie. Ruch wie, dlaczego z ligi spada. Bo Siemaszko strzelił mu bramkę ręką. A co by było, gdyby Musiał odgwizdał faul Siemaszki, sądzi pan, że Ruch by wygrał? Jestem przekonany, że nie! Inaczej się gra, jak wiesz, że przez godzinę musisz strzelić bramkę, a inaczej, gdy ją już masz na koncie. Siemaszko oszukał wszystkich, nie przyznał się, że strzelił bramkę ręką. Nie poszedł za przykładem Miro Klosego, który kiedyś przyznał się, że strzelił dla Lazio bramkę ręką. Powtarzam, błąd popełnił sędzia "boczny", który był lepiej ustawiony od głównego. Ruch napisał pismo do PZPN-u i UEFA, oczekując powtórki meczu z Arką od 23. minuty. Co pan na to? - Nie rozumiem, dlaczego piszą do nas i do UEFA. To strata czasu. Rozgrywki prowadzi Ekstraklasa SA. PZPN zapewnia obsadę sędziowską, nadzoruje ligę, ale rozgrywkami zarządza Ekstraklasa. Gdyby Ruch po meczu z Arką się umówił i wspólnie napisali do Ekstraklasy w tym duchu: "Jest nam przykro, bo sędzia się pomylił uważamy, że należy spotkanie powtórzyć", to być może Ekstraklasa by na to przystała. PZPN nic do tego nie ma. Taki powtórnie rozegrany mecz byłby może nawet dobrym przykładem, tylko uwaga: co by było, gdyby w 90. min sędzia przegapił rzut karny? Też powtarzamy mecz? Nie dajmy się zwariować! Tu jednak pomyłka sędziowska była wcześniej i ewidentna. - Zgadza się. Rozumiem rozgoryczenie Ruchu, bo stracił bramkę, która nie powinna zostać uznana. Natomiast miejmy umiar: wcale nie jest powiedziane, że Arka by później nie wyrównała. Nie róbmy teraz winnych z PZPN-u, sędziów. To Siemaszko oszukiwał. W życiu było kilka takich przypadków, że ktoś oszukiwał i nie został złapany. Tu po minucie złapali Siemaszkę, bo każdy wiedział, że on oszukał. Nie wiem też, czy Siemaszko czasem nie chciał głową uderzyć, a dotknął ręką przypadkowo. Stało się, jest wszystkim bardzo przykro. "Boczny" nie zauważył, na pewno jest to jego wina, bo po to tam jest. Nie można jeszcze korzystać z technologii - powtórek telewizyjnych. Ktoś mówi: dlaczego nie poszli do telewizji sprawdzić powtórki? Z prostej przyczyny: bo tego nie dopuszczają przepisy. Natomiast gdyby Ruch z Arką wspólnie wystąpiły do Komisji Ligi o powtórne rozegranie meczu, to PZPN może to tylko przyjąć do wiadomości. Na dłuższą metę nie jest to jednak żadne rozwiązanie, bo mecz Legia - Lech, w którym Hamalainen strzelił bramkę ze spalonego, też musiałby być powtórzony i kilka innych spotkań również. Ruch, zamiast pisać protesty, będąc w takiej sytuacji, powinien się zastanowić, co zrobić, by za rok awansować. Co zrobić, żeby zawodnicy nie rozwiązywali z nim kontraktów, by nie zaczynać sezonu z ujemnymi punktami, by trener nie zostawiał zespołu w najgorętszym momencie rozgrywek, jak zrobił to Fornalik. Spójrzmy na to, co się stało z Ruchem w ostatnich dziewięciu kolejkach! To są problemy, natomiast rzucanie kibicom na pożarcie sędziego, Ekstraklasę SA, PZPN, czy Bońka, jest bardzo łatwe, ale to droga donikąd. Wiadomo, że jak ktoś jest słaby, to każdy błąd sędziego tę słabość jeszcze bardziej obnaża. Natomiast ktoś, kto myśli, że powstał klan, którego celem jest przeszkodzenie Ruchowi, jest w głębokim błędzie. Podobno mści się pan na Ruchu za Dariusza Smagorowicza, byłego współwłaściciela klubu, który w wyborach na szefa PZPN popierał pańskiego rywala - Józefa Wojciechowskiego. - Śmiać mi się chce, gdy słyszę takie rzeczy. Ja na panu Smagorowiczu nigdy się nie mściłem z prostej przyczyny: on mnie nigdy nie interesował. Taka jest prawda. On był zawsze za "krótki", żeby mnie choćby w łydkę ugryźć, choć bardzo starał się mi zaszkodzić. Gdyby ktokolwiek w PZPN-ie mścił się na Ruchu, to "Niebiescy" nie dostaliby licencji. Tymczasem zawsze pomagaliśmy Ruchowi, bo Ruch Chorzów to dla nas kultura, piękna historia i rzeczywistość wielu tysięcy kibiców. Dopóki chorzowian można ratować, to robimy to, ale jak słyszę takie proste, polskie teorie: "Boniek się mści na Smagorowiczu", to śmiech mnie ogarnia. Ci, którzy doprowadzili Ruch do takiej sytuacji, puszczają "bąki", że Boniek się mści na Smagorowiczu. Pana Smagorowicza przez cztery lata widziałem raz, gdy przyszedł do mnie do PZPN-u dwa lata temu, razem z Mirosławem Mosórem, i deklarował mi miłość. Odppowiedziałem: "Wie pan co, pan nie musi mi deklarować miłości, bo mi na tym nie zależy. Natomiast Ruchowi krzywda się dzieje". Tak samo mówią, że Boniek Widzew wprowadza. Przewodniczący Kolegium Sędziów Zbigniew Przesmycki ma rację, lobbując za tym, aby wprowadzić przepis karzący piłkarskich oszustów. Premier League od nowego sezonu zacznie cenzurować symulantów. Co pan na to? - Nie dajmy się zwariować! Zacznijmy grać w europejskich pucharach, trenujmy więcej i lepiej, bądźmy bardziej wytrzymali! Od pół roku słyszę czczą gadaninę: "sędzia zawalił" "niesłusznie uznana, bądź nieuznana bramka". Przestańmy tracić na to czas i energię, tylko weźmy się do roboty, bo te niektóre mecze, w który ma być niby ekstra poziom, bo to przecież Ekstraklasa, są tak słabe, że płakać się chce! Za to się zabierzmy! Jeśli to zrobimy, to nie będziemy musieli czekać na lipiec, na walkę o europejskie puchary, jak na ścięcie. Jak wyszła próba technologii VAR, jaką zrobiliście testowo przy okazji meczu Korona - Legia? - Staramy się w dwa miesiące zrobić to, co inni wprowadzali przez półtora roku. Ekstraklasa SA nie może zrozumieć, dlaczego PZPN nie zatwierdził zmiany w regulaminie rozgrywek - odejścia od podziału punktów. - Najpierw niech powiedzą, czy chcą zrezygnować z podziału punktów na stałe, na rok, czy na dwa? Na razie na przyszły sezon. Przez brak reakcji PZPN-u nie ma nowego regulaminu rozgrywek. Na sześć tygodni przed ich startem. - Co oni opowiadają? Przecież jeżeli nie jest zatwierdzony nowy regulamin, to obowiązuje ten obecny: ESA 37 z podziałem punktów. Resztę ustalimy po spotkaniu z prezesami i właścicielami. Rozmawiał: Michał Białoński Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole