24-latek, który nie miał szans na występy w silnym klubie w swojej ojczyźnie chce w Polsce pokazać, że nie jest przypadkowym zawodnikiem. - Teraz myślę tylko o tym, by jak najlepiej prezentować się w barwach Zagłębia Lubin - mówi niewysoki pomocnik. Jak to się stało, że trafiłeś do Zagłębia? Skontaktował się ze mną skaut Zagłębia, Mario Branco, proponując wzięcie udziału w obozie przygotowawczym lubińskiego klubu. Nakreślona przez niego wizja zespołu, będącego przecież wiceliderem tabeli w polskiej lidze, spodobała mi się na tyle, że postanowiłem skorzystać z jego propozycji. Dlaczego zdecydowałeś się na opuszczenie swojego kraju. Przyjazd do Polski to dość ryzykowny krok... Cóż, w mojej ojczyźnie nie miałem większych perspektyw na regularną grę w dobrym klubie. Moim celem jest przede wszystkim możliwość regularnych występów na boisku, a w Zagłębiu będę miał taką możliwość. Uważam, że przyjazd do Polski był przemyślanym i odpowiednim krokiem w mojej karierze. Co wcześniej wiedziałeś o naszym kraju? Hm... W zasadzie nic... Ach, oczywiście wiem, że Jan Paweł II, wielki człowiek i papież, jest waszym rodakiem. Poza tym, jak dobrze sobie przypominam, moja ciocia pochodzi z Polski. A poza tym, to nie mam już żadnych informacji na temat waszego kraju. W Polsce jestem pierwszy raz, ale to za krótko, by cokolwiek więcej powiedzieć na jej temat. Byłeś z zespołem Zagłębia na dwóch obozach przygotowawczych. Jak na podstawie treningów i gier kontrolnych ocenisz nową drużynę? Uważam, że pod względem piłkarskim trafiłem do bardzo dobrego zespołu i nie jest to kurtuazja z mojej strony. W składzie Zagłębia jest przecież wielu świetnych piłkarzy, czterech z nich, z tego co zdążyłem usłyszeć od kolegów, dostaje powołania do reprezentacji kraju. To świadczy o sile zespołu. Koledzy pomagają Tobie w aklimatyzacji? Oczywiście. Podczas zgrupowań trzymałem z Filipe i Andersonem, którzy mówią w moim ojczystym języku. W Lubinie pomaga mi dodatkowo Carlos Serra. Na razie nie jestem w stanie rozmawiać z pozostałymi kolegami, gdyż mówię tylko po portugalsku, ale obiecuję, że będę szybko nadrabiał językowe zaległości. Zdaje sobie sprawę, że to ważny aspekt, przecież bez znajomości podstawowych zwrotów moja komunikacja z partnerami z drużyny na boisku będzie w zasadzie niemożliwa. Czy rozmawiałeś już z trenerem Czesławem Michniewiczem na temat Twojej roli w zespole? Tak. Szkoleniowiec powiedział, że widzi dla mnie miejsce w drugiej linii, albo w środku, tuż za napastnikami, lub też na prawej stronie. Osobiście pewnie czuję się na obu tych pozycjach, a najważniejsza jest dla mnie możliwość regularnych występów w Zagłębiu. A jak z Twoją formą? Jesteś gotowy do występów w polskiej lidze? Zapewniam Cię, że jestem w stuprocentowej dyspozycji fizycznej i psychicznej. Gdybym nie wierzył, że podołam wyzwaniom polskiej ligi, to bym nie zdecydował się na przyjazd do Lubina. Co możesz wnieść do zespołu? Nigdy nie oceniałem siebie i nie zrobię teraz wyjątku. Od tego, jakie są moje zalety, jak również od rozliczania mnie z gry są trenerzy oraz kibice. Ich opinia jest dla mnie istotna. Myślę, że po kilku występach będą mogli mnie ocenić. Jak traktujesz swoją grę w Lubinie? Jako szansę na odbudowę, odskocznie do dalszej kariery? Uwierz mi, że nie myślę teraz w ten sposób. Skupiam się jedynie na jak najlepszej grze w barwach Zagłębia. Nie zastanawiam się nad tym, co będzie za pół roku, rok, czy dwa lata. Podpisałem trzyletni kontrakt i podczas okresu jego trwania będę chciał pokazać, że działacze Zagłębia postąpili właściwie decydując się na ściągnięcie mnie do Lubina. Kto był Twoim piłkarskim wzorem? Zawsze byłem zapatrzony w Rui Costę. Oglądając jego grę starałem się zapamiętać możliwie jak najwięcej. Do dziś jest to zawodnik, którego oglądam z przyjemnością, to także mój niedościgniony wzór. Mam jednak nadzieję, że wszystko co najlepsze w mojej karierze jest jeszcze przede mną! Rozmawiał w Antalyi Wacław Wachnik