Ekstraklasa: wyniki, tabele i strzelcy - kliknij tutaj! Zawisza do piątkowego meczu przystępował po wyjazdowej porażce z Cracovią. W kadrze bydgoskiego klubu nie zmieścił się tym razem Bartłomiej Pawłowski. Nie było także Rumuna Cristiana Pulhaca, który został na to spotkanie zwolniony przez trenera Mariusza Rumaka z powodów rodzinnych. Z kolei w meczowej osiemnastce Górnika zabrakło kontuzjowanych Łukasza Mierzejewskiego, Silvio Rodicia i przede wszystkim najlepszego strzelca zespołu - Fiodora Czernycha. Litwina, który w obecnym sezonie zdobył dla Łęcznej już 11 bramek, zastąpił w wyjściowym składzie Shpetim Hasani. Spotkanie w Bydgoszczy rozpoczęło się leniwie. W pierwszych dziesięciu minutach kibice ożywiali się tylko wówczas, gdy przy piłce był bramkarz Górnika - Sergiusz Prusak. Trybuny każde jego zagranie kwitowały głośnymi gwizdami. Prusak nie jest faworytem bydgoskich kibiców odkąd wyraził swoje poparcie dla chuliganów Zawiszy, z którymi skonfliktowany jest właściciel klubu Radosław Osuch. Po niespełna kwadransie gry szybką akcję przeprowadzili gospodarze. Kamil Drygas uruchomił na lewym skrzydle Alvarinho, a Portugalczyk wpadł w pole karne i płaskim strzałem pokonał Prusaka. Dla skrzydłowego Zawiszy była to już ósma bramka w tym sezonie. Piłkarze Górnika długo nie potrafili przebić się pod bramkę Grzegorza Sandomierskiego. W 30. minucie czujność bramkarza Zawiszy sprawdził Tomasz Nowak, ale jego strzał nie sprawił kłopotów golkiperowi gospodarzy. W końcówce pierwszej połowy aktywny w zespole gości był Grzegorz Bonin. Skrzydłowy Łęcznej po jednej ze swoich szarż został sfaulowany przez Sebastiana Ziajkę i upadł na murawę z krzykiem. Bonin był długo opatrywany przez masażystów, a w przerwie zastąpił go na murawie Sebastian Szałachowski. Pierwszą naprawdę składną akcję Górnik przeprowadził dopiero w 52. minucie meczu. W polu karnym Zawiszy dobre podanie otrzymał Veljko Nikitović, uderzył w krótki róg, ale na posterunku był Sandomierski. Gospodarze próbowali tymczasem podwyższyć prowadzenie. Spore problemy obrońcom Łęcznej sprawiali na lewej stronie Alvarinho i Ziajka. W środku pola fizyczne pojedynki wygrywał Iwan Majewskij. Białorusin z Zawiszy w 60. minucie uderzył potężnie z pola karnego, ale piłka poszybowała w trybuny. Pod bramką Łęcznej ponownie zagotowało się w 74. minucie. Alvarinho zagrał miękko do Miki, ten przelobował Prusaka, ale piłkę z linii bramkowej wybił cudem Maciej Szmatiuk. Ledwie pięć minut później gospodarze domagali się podyktowania karnego, po tym jak na murawę padł Alvarinho, ale sędzia słusznie puścił grę. Gdy wydawało się, że Zawisza powiększy rozmiary zwycięstwa, w końcówce nacisnął Górnik. W 85. minucie z rzutu rożnego w pole karne Zawiszy dośrodkował Filip Rudzik, piłkę głową strącił Hasani, a Veljko Nikitović z ostrego kąta skierował ją do bramki obok rozpaczliwie interweniującego Sandomierskiego. Zawisza rzucił się do ataku, ale nie zdołał już odmienić losów meczu. Remis oznacza, że piłkarze Mariusza Rumaka nadal nie opuszczają strefy spadkowej. Z kolei Górnik jest względnie bezpieczny na dwunastym miejscu. Do rozegrania pozostały tym zespołom jeszcze trzy kolejki. Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak (trener Zawiszy Bydgoszcz): "Nie było to święto piłkarskiej jakości, zarówno ze strony Zawiszy, jak i Górnika. Było widać nerwowość na twarzach piłkarzy. Pierwsza połowa kuriozalnie słabsza w naszym wykonaniu, choć strzelamy bramkę. Graliśmy za nisko i dopiero po wprowadzeniu korekt, po przerwie udało się nam przesunąć grę wyżej i mogliśmy jedną czy dwie sytuacje wykorzystać. Jak się tego nie robi, to stara prawda mówi o tym, że przeciwnik może to wykorzystać i tak było w dzisiejszym meczu. Remis traktujemy jak przegraną. Mamy teraz sytuację, w której nie wszystko zależy od nas. Mimo to, mamy jeszcze przed sobą trzy spotkania, liga się jeszcze nie skończyła. Wierzę w mój zespół i w to, że do Bełchatowa pojedziemy po punkty. Później gramy jeszcze z Piastem Gliwice i Ruchem Chorzów, więc wszystko się może wydarzyć". Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): "Myślę, że dzisiejszy mecz można podsumować dość krótko. Było to nerwowe spotkanie, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Tę nerwowość wymusza sytuacja w tabeli obu zespołów. Mecz nie był na pewno porywający. Mimo straconej bramki, lepiej grało nam się w pierwszej połowie, w drugiej Zawisza przeważał, bo stworzył parę groźnych sytuacji. My nie mieliśmy dużo sytuacji podbramkowych i udało się wykorzystać tę w końcówce. Cieszymy się z tego remisu, bo dzięki niemu przywozimy do domu jeden punkt z trudnego terenu. Jesteśmy teraz w zdecydowanie lepszej sytuacji niż Zawisza, ale walka będzie trwać do ostatniego meczu i sytuacja może się jeszcze odwrócić w każdej chwili." 34. kolejka Ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 1-1 (1-0) Bramki: Alvarinho (14.) - Nikitović (85.) Zawisza: Sandomierski - Wójcicki, Andre Micael, Marić, Ziajka - Smektała (68. S. Kamiński), Majewski, Mica, Drygas, Alvarinho (87. Denković) - Bariszić (87. Świerczok). Górnik: Prusak - Bielak, Szmatiuk, Bożić, Sasin - Bonin (46. Szałachowski), Nikitović, Nowak, Pruchnik (82. Rudzik), Bożok (64. Josu) - Hasani.Żółte kartki: Ziajka, Bariszić, S. Kamiński - Josu.Sędzia: Mariusz Złotek. Widzów: 4000. Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna. Kliknij i sprawdź raport z meczu!