- To dobra broń, aby eliminować osoby, które zachowują się w sposób bandycki. Każdy, kto będzie łamał panujące prawo i zakazy stadionowe, zostanie wyrzucony z obiektu - stwierdził w wywiadzie dla "ŻW" prezes Legii Piotr Zygo. Jedna z osób została ukarana za próbę wniesienia na stadion rac świetlnych. - To osoba, która w świadomy sposób przemycała racę po to, by rzucić ją na boisko. Na razie Legia ucierpiała z powodu rzucania rac jedynie finansowo. Cennik UEFA przewiduje za takie wykroczenie 6-12 tys. franków szwajcarskich. Nie zostaliśmy ukarani walkowerem, a jest to możliwe w świetle przepisów PZPN. Nie możemy pozwolić sobie na wpuszczanie osób nieodpowiedzialnych i ryzykowanie ukarania walkowerem - wyjaśnił prezes stołecznego klubu. - Zakazy są nakładane po przeprowadzeniu postępowania dowodowego i po identyfikacji osób. Wśród grupy rzucającej race znaleźliśmy prowodyra i on został ukarany. Po tym meczu rozwiązała się grupa Cyberfanów, która przygotowywała oprawy. I nie dlatego, że im się znudziło, a dlatego że były osoby, które podszywały się pod tę grupę i rzucały racami - powiedział Zygo - Od początku naszej obecności na Legii zainwestowaliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych w modernizację monitoringu. Początkowo obejmował on tylko część trybun, teraz dociera w każde miejsce na stadionie. Wydamy jeszcze 75 tys. zł na montaż dodatkowych kamer, dzięki którym będziemy mieli podgląd poza trybuny i na bramki wejściowe. Zainstalujemy również dodatkowe mikrofony, które pozwolą na nasłuch widowni. Staramy się doprowadzić do tego, żeby już w okolicach stadionu ludzie czuli się bezpiecznie. Chcemy, aby w razie wykroczenia ktoś, kto to zaobserwował, mógł do nas anonimowo zatelefonować i pomóc w ujęciu sprawcy - podkreślił prezes Legii.