Ten mecz, kończący 10. kolejkę Orange Ekstraklasy, awizowano jako pojedynek trenerów. Zwycięsko wyszedł z niego Franciszek Smuda. Jerzy Engel nie mógł w niedzielę wystawić optymalnego składu. Kontuzjowani są: Radosław Sobolewski, Mauro Cantoro, Marcin Baszczyński i Paweł Kryszałowicz, stąd wiślacy musieli grać dublerami. Szczególnie było to widoczne w drugiej linii, gdzie ani Konrad Gołoś, ani Jacek Kowalczyk, nie byli w stanie wziąć na siebie ciężaru konstruowania akcji. Wszystko mogło jednak potoczyć się zgodnie z założeniami trenera Wisły, gdyby w początkowych minutach spotkania dwukrotnie Paweł Brożek i Marcin Kuźba wykorzystali dogodne sytuacje do zdobycia bramek. Jednak tak się nie stało, w czym duża zasługa Mariusza Liberdy, choć Kuźba chyba sam nie wie, jak spudłował uderzając głową z czterech metrów. Niewykorzystane okazje lubią się mścić - ta stara prawda znalazła odzwierciedlenie w Lubinie. Najpierw Maciej Stolarczyk sfaulował w polu karnym Roberta Kłosa, a "jedenastkę" pewnie wykorzystał Michał Chałbiński, następnie fantastycznym uderzeniem z narożnika pola karnego popisał się David Kalousek. Chałbiński jest ostatnio bardzo skuteczny - to był jego czwarty gol w czwartym meczu z rzędu, czym wyrównał swój indywidualny rekord. Po przerwie na boisku pojawił się Piotr Brożek i po akcji tego zawodnika, jego brat Paweł miał okazję na zmniejszenie strat. Napastnik Wisły strzelił jednak wprost w Liberdę. Nie udało się wtedy, udało się w 66. minucie. Kuźba podał do wychodzącego na "czystą" pozycję Pawła Brożka, którego w polu karnym sfaulował Vidas Alunderis. "Jedenastkę" wykorzystał Marek Zieńczuk. Potem wiślacy starali się doprowadzić do wyrównania, trener Engel wpuścił na murawę nawet Tomasza Dawidowskiego, który po bardzo długiej kontuzji zadebiutował w nowych barwach, ale nic to nie pomogło. Pierwsza porażka "Białej Gwiazdy" w tym sezonie stała się faktem. Zobacz OPIS tego spotkania