Która to już zmiana trenera w tym sezonie dla ŁKS-u? Przeciętny kibic polskiej piłki mógł zgubić rachubę. Beniaminek po derbowej porażce z Widzewem Łódź zdecydował się zwolnić zatrudnionego w październiku Piotra Stokowca. Na mecz ligowy z Pogonią Szczecin na ławce trenerskiej zasiadł tymczasowo Marcin Matysiak. Kolejna zmiana na stanowisku szkoleniowca nie przyniosła zmiany sposobu i stylu gry. A przynajmniej tak wyglądało to w pierwszych 45 minutach. Pogoń szybko zepchnęła ŁKS do głębokiej defensywy i już w 2. minucie mogła wyjść na prowadzenie. Spektakularnym pudłem "popisał" się w tej sytuacji Efthymios Koulouris, który zaplątał się we własne nogi i minął z wyłożoną do pustej bramki piłką. Strajk w klubie Ekstraklasy, piłkarze mają już dość. Trener publicznie zabiera głos. "Miałem sygnał" Co się odwlecze, to nie uciecze. W dość przypadkowej sytuacji w 12. minucie piłka spadła pod nogi Rafała Kurzawy. Doświadczony pomocnik posłał potężny strzał z dystansu, który zapewnił gospodarzom prowadzenie. ŁKS stać było tylko na honorowe trafienie Już pod koniec pierwszej połowy układ sił na boisku nieco się wyrównał. ŁKS zaczął grać w nieco bardziej ułożony sposób, co zaowocowało szybkim trafieniem po zmianie stron. Z dobrej strony pokazał się Dani Ramirez. Hiszpan przejął piłkę pod polem karnym, minął rywali i silnym uderzeniem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania. Zaskakująca decyzja Michała Probierza. Jednak nie zagramy w finale barażów o Euro? Szczęście w piątek po stronie Pogoni Szczecin. Seria kapitalnych i przypadkowych goli W 63. minucie szczęście dopisało gospodarzom. Mierzone uderzenie zza jedenastki oddał Gorgon. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od pięty jednego z defensorów i zmyliła nieco bramkarza, który skapitulował po raz drugi tego wieczoru. Niecałe 10 minut później Austriak na koncie miał już dublet, a los znów mu sprzyjał. Tym razem z daleka próbował Kamil Grosiki. Piłka odbiła się od jednego z defensorów i trafiła wprost pod nogi 35-letniego napastnika. Temu nie pozostało nic innego, jak wbić ją do siatki. "Portowcy" świętowali, podczas gdy widmo kolejnej porażki ligowej zaglądało w oczy zawodników z Łodzi coraz mocniej. Na deski na niecałe 10 minut przed końcem rywali posłał Kamil Grosicki. Kolejny raz bardzo niefrasobliwie zachowała się defensywa gości. Obrońcy biegali kompletnie "bez głów" i kiedy wydawało się, że sytuacja została opanowana, futbolówka trafiła pod nogi Grosickiego. 35-latek bez najmniejszych problemów umieścił ją w bramce i podwyższył prowadzenie na 4:1. Nie tylko obrońcy gości kompromitowali się tego wieczoru. Ależ szpileczka od Lecha Poznań po kompromitacji Legii Warszawa. "Jedyny awans polskiego klubu" W 85. minucie piłkarze Pogoni podali futbolówkę jak na tacy rywalom. Piłkę przejął Antoni Młynarczyk, który mierzonym strzałem pokonał Bartosza Klebaniuka. Na więcej bramek orzyjezdnych nie było już stać. Sytuacja w tabeli ligowej beniaminka staje się coraz bardziej dramatyczna.