Radomiak Radom w ostatnim czasie u siebie radził sobie naprawdę dobrze. W siódmej kolejce pokonali Cracovię 2:1, w ósmej zaś rozgromili Koronę Kielce aż 4:0. Raków Częstochowa musiał więc liczyć się z tym, że czekało go bardzo trudne zadanie. Podopieczni Marka Papszuna byli, mimo wszystko, faworytami tego spotkania, o czym decydowały głównie względy sportowe. Pierwszy gol w meczu padł w 33. minucie i zdobyły go właśnie "Medaliki". Na listę strzelców wpisał się Ivi Lopez. Hiszpan wykorzystał bardzo dobre podanie Ameyawa (powołanego przez Michała Probierza na najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski) i strzałem z pierwszej piłki wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Beniaminek bez litości w Krakowie. Demolka na start kolejki PKO BP Ekstraklasy Radomiak dominował w drugiej połowie. Raków musiał bronić wyniku W drugiej połowie Radomiak prezentował się naprawdę nieźle. Na kilka minut przed końcem tego spotkania gospodarze, tylko w drugiej połowie, wykręcili współczynnik oczekiwanych bramek na poziomie 0.57, Raków natomiast w tym samym czasie wypracował zaledwie 0.07. Przewaga optyczna nie przekładała się jednak na zdobywane gole. Nadal było 1:0 dla Rakowa po golu Lopeza. W pierwszej doliczonej do drugiej połowy minucie Vladyslav Kochergin zdobył drugiego gola dla Rakowa Częstochowa. W tym momencie podpieczni Marka Papszuna wiedzieli już, że nikt nie jest w stanie odebrać im kompletu punktów. Więcej goli w tym meczu ostatecznie już nie padło. Goście wygrali 1:0 po golu Iviego Lopeza i na ten moment zbliżyli się na zaledwie dwa punkty do liderującego Lecha Poznań - teraz czekają na jego ruch. "Kolejorz" tego samego dnia zmierzy się u siebie z Motorem Lublin. W następnej kolejce Raków Częstochowa zmierzy się u siebie z Pogonią Szczecin - będzie to jeden z hitów nadchodzącej rundy gier PKO BP Ekstraklasy. Radomiak Radom natomiast podejmie Puszczę Niepołomice, która w tej kolejce przegrała z GKS-em Katowice aż 0:6.