Spotkanie od mocnego uderzenia mogli rozpocząć lechici. Już w piątej minucie, po błędzie defensorów Górnika, oko w oko z bramkarzem rywali stanął Antoni Kozubal. 19-latek uderzył bez zastanowienia, ale i bez precyzji - w efekcie piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Po kwadransie w polu karnym gości padł Afonso Sousa. Wydawało się, że został wytrącony z równowagi przez jednego z rywali. Publika domagała się podyktowania "jedenastki", ale gwizdek Damiana Sylwestrzaka milczał. To byłby hit. Lech w walce o wychowanka Barcelony grającego w La Lidze Fatalna interwencja Kozukiego. Lech nie zmarnował szansy - VAR, karny i egzekucja Do kluczowego dla losów spotkania incydentu doszło tuż przed upływem półgodziny gry. W ekwilibrystyczny sposób do strzału złożył się wówczas Mikael Ishak. Nie trafił czysto w piłkę, ale po chwili ta trafiła w rękę niefortunnie interweniującego Soichiro Kozukiego. Arbiter początkowo nie zareagował. Dopiero po chwili wrócił do tej sytuacji i podbiegł ocenić jej przebieg na monitorze. Decyzja: rzut karny dla gospodarzy. Więcej o sytuacji, która w mediach społecznościowych wznieciła żywiołową dyskusję, piszemy TUTAJ. Do piłki podszedł Ishak. Stojący między słupkami Michał Szromnik wyczuł intencje rywala, ale okazał się bezradny. Po mocnym strzale kapitana Lecha futbolówka zatrzymała się na bocznej siatce. Bramkarz zabrzan miał jednak swój moment jeszcze przed przerwą. Brawurową interwencją zapobiegł wówczas utracie gola, gdy z narożnika pola bramkowego uderzał Kristoffer Velde. Pierwsza odsłona zakończyła się zatem skromnym prowadzeniem "Kolejorza". Trener gości, Jan Urban, nie czekał z roszadami. Na drugą połowę wpuścił od razu trzech dublerów. Do gry weszli Filipe Nascimento, Luka Zahović i Nikodem Zielonka. Efekt? Już po niespełna minucie poznaniacy mogli fetować zdobycie drugiego gola. W dogodnej sytuacji Ishak huknął jednak nad poprzeczką. Po chwili w światło bramki trafił Adriel Ba Loua, ale również bez spodziewanego efektu. Górnik nie ograniczał się do kurczowej defensywy. W krótkim odstępie czasu dwukrotnie do interwencji zmuszony został Bartosz Mrozek. Najpierw z trudem zatrzymał piłkę po strzale (z rykoszetem) Zielonki, a w kolejnej akcji zaskoczyć próbował go Lukas Podolski. Kwadrans przed końcem wydawało się, że mecz zostanie "zamknięty". Ponownie w roli głównej wystąpił Ishak, ale w decydującym momencie zawiódł. W sytuacji oko w oko ze Szromnikiem okazał się tym słabszym. Lechici zdążyli jednak zadać kolejny cios. W ostatnich fragmentach potyczki rezultat na 2:0 ustalił Dino Hotić. Po indywidualnej szarży z bliskiej odległości wpakował piłkę pod porzeczkę, ostatecznie pogrążając słabo dysponowanych tego dnia zabrzan.