W samej końcówce poniedziałkowego meczu z Radomiakiem trener Lecha Poznań John van den Brom został napomniany za swoje zachowanie żółtą kartką - uwagę najpierw zwrócił mu arbiter techniczny z Kielc Damian Gawęcki, a z połowy boiska kartonik pokazał sędzia główny Tomasz Kwiatkowski. Cała awantura zaczęła się już po ostatnim gwizdku arbitra. Van den Brom głośno narzekał, Gawęcki znów zwrócił uwagę Kwiatkowskiemu, a ten pokazał Holendrowi czerwoną kartkę. Wtedy van den Brom nie wytrzymał - ruszył w kierunku arbitra technicznego, jakby chciał go uderzyć. Powstrzymał go przed tym kierownik Lecha Mariusz Skrzypczak. Trener mistrza Polski od razu poszedł do szatni. John van den Brom ukarany. I tak jednak może się cieszyć Wiadomo było jednak, że zachowanie van den Broma będzie miało dalsze konsekwencje. Już sama czerwona kartka oznaczała, że trenera Lecha czekają co najmniej dwa mecze odpoczynku od prowadzenia drużyny. Mógł jednak dostać dodatkową karę za swoje wysoce niesportowe zachowanie i zamiar naruszenia cielesności arbitra. Van den Brom nie pojechał do Warszawy na posiedzenie Komisji Ligi, tłumaczył się więc zdalnie, online. I jak widać, jego wyjaśnienia były skuteczne do tego stopnia, że nie podwyższono mu kary zawieszenia do większej liczby spotkań. Skończyło się na dwóch - asystent van den Broma Denny Landzaat będzie więc głównym szkoleniowcem w domowych meczach z Górnikiem Zabrze (30 kwietnia) i Cracovią (6 maja). Wróci za to na ławkę w prestiżowym starciu aktualnego mistrza Polski z - prawdopodobnie - przyszłym, czyli na mecz Raków - Lech w 32. kolejce Ekstraklasy. Dodatkowo van den Brom będzie musiał zapłacić 5 tysięcy złotych kary. Van den Brom świętował w Radomiu jubileusz. Długo będzie to spotkanie pamiętał John van den Brom został trenerem Lecha Poznań dziesięć miesięcy temu. W trochę awaryjnym trybie przejął zespół po rezygnacji z pracy Macieja Skorży i początek jego pracy nie był zbyt udany. Lech miał kłopot z łączeniem europejskich pucharach z rozgrywkami ligowymi - w jednych i drugich nie grał porywająco. Z czasem jednak to łączenie szło mu coraz lepiej, a van den Brom dokonał rzeczy - jak na polskie warunki - wielkiej: wprowadził mistrza Polski do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Pożegnał się z nią dopiero w ostatni czwartek we Florencji - po fantastycznym boju, w którym w pewnym momencie odrobił trzybramkową stratę z pierwszego spotkania przy Bułgarskiej. Ostatecznie wygrał "tylko" 3-2 i odpadł. Cztery dni później van den Brom zasiadł na ławce trenerskiej w Radomiu i był to jego 50. oficjalny mecz w roli szkoleniowca "Kolejorza". W tym sezonie opuścił już bowiem jedno spotkanie - pauzował po czterech żółtych kartkach, stało się to jeszcze jesienią. Jego rolę w starciu z Rakowem przejął Landzaat. Teraz na mecz w Częstochowie starszy z Holendrów zdąży odcierpieć kolejną karę.