Od początku spotkania inicjatywę przejęła Legia. Miała futbolówkę przy nodze i potrafiła ją wykorzystać. Pierwsze poważne problemy sprawiła przeciwnikom po kwadransie gry. Tomas Pekhart najpierw trafił w słupek po wycofaniu piłki przez Pawła Wszołka, jednak 15 sekund później pokonał głową Vladana Kovacevicia. Wykorzystał dobre dośrodkowanie z lewego skrzydła przez Ernesta Muciego, wyprzedził Zorana Arsenicia i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Warszawianie nie zamierzali przestać naciskać na Raków i po trzydziestu minutach podwyższyli wynik. Co prawda najpierw sytuacji oko w oko z bramkarzem nie wykorzystał Muci, ale chwilę później do siatki trafił Rafał Augustyniak. Gospodarze świetnie rozegrali rzut rożny - Filip Mladenović i Josue tak rozegrali akcję zaledwie dwoma podaniami, że Bartosz Kapustka miał wielki komfort miejsca i czasu, asystując wspomnianemu 29-latkowi, który musiał tylko dołożyć nogę. Radość kibiców Legii została jednak szybko zmącona przez gola kontaktowego gości. Ivi Lopez świetnie dośrodkował ze skrzydła, a w "szesnastce" najlepiej odnalazł się Bartosz Nowak i bardzo precyzyjnie posłał futbolówkę głową tuż przy słupku. Dominik Hładun był bez szans. W końcówce pierwszej połowy wspomniany Hiszpan miał jeszcze swoją szansę, ale uderzył nad poprzeczką. Raków przed przerwą pokazał, że nie należy go jeszcze skreślać. Legia Warszawa - Raków Częstochowa 3:1. Stołeczny zespół w grze o tytuł W drugiej odsłonie spotkania boiskowa temperatura nie zmalała. W 55. minucie sędzia Piotr Lasyk podyktował rzut karny dla częstochowian, jednak wycofał go po interwencji VAR-u. Bartosz Slisz nastąpił na stopę Giannisa Papanikolaou, ale tuż przed tym kontaktem zdołał wybić piłkę. Zaraz po tym goście mogli mieć kolejną wielką szansę na gola. Po niefrasobliwości Hładuna i Artura Jędrzejczyka przed niemal pustą bramką stanął Vladislavs Gutkovskis, ale ubiegł go wspaniałym wślizgiem Augustyniak. Zamiast doprowadzenia do remisu podopieczni Marka Papszuna stracili trzecią bramkę. W 62. minucie Mladenović dośrodkował z kilkudziesięciu metrów na pole karne. Defensorzy skupili się na Pekharcie i zostawili bez krycia Wszołka, który nie miał żadnych problemów z wykończeniem głową. Ostatnim zadaniem piłkarzy Kosty Runjaicia było przynajmniej dowiezienie tego wyniku. Udało się to, strata w tabeli między obiema drużynami została zredukowana z dziewięciu do sześciu punktów. Warszawianie udowodnili, że są realnie w grze o mistrzostwo kraju. Było to ich szesnaste z rzędu spotkanie oficjalne bez porażki. Legia Warszawa - Raków Częstochowa 3:1 (2:1)Pekhart 15', Augustyniak 30', Wszołek 62' - Nowak 32'