Mistrzom Polski depcze po piętach Legia Warszawa. Podopieczni Dariusza Wdowczyka wygrali w ostatnim sobotnim spotkaniu z Amiką Wronki 2:0. Zarówno prowadząca Wisła, jak i Legia mają w tabeli po 25 punktów. W Zabrzu w roli szkoleniowca Górnika debiutował Marek Motyka i niewiele brakowało, by jego podopieczni zdobyli punkt z obrońcami tytułu. W opinii obserwatorów gospodarze rozegrali najlepsze spotkanie w ostatnim okresie, co nie uchroniło ich jednak od piątej z rzędu ligowej porażki. Jedyny gol meczu padł w 40. minucie, kiedy to niefrasobliwość defensywy zabrzan wykorzystał Radosław Sobolewski, mocnym strzałem z 10 metrów pokonując Piotra Lecha. Zarówno Wisła jak i Górnik miały inne okazje do zdobycia gola (strzały Iwajło Stoimenowa i Pawła Kryszałowicza w słupek), ale wynik nie uległ zmianie i Tomasz Kulawik mógł zapisać na swoje konto pierwsze zwycięstwo w roli trenera w Orange Ekstraklasie. Amica nie potrafi grać z Legią we Wronkach. Ostatni raz "kuchenni" pokonali warszawian na własnym stadionie w czerwcu 2001 roku. Ta zła passa nie została przerwana w sobotę. Goście, którzy w lidze wygrali trzy ostatnie mecze z rzędu, dosyć pewnie zdobyli trzy punkty. Bramki dla nich zdobyli Marcin Burkhardt (gracz wypożyczony z Amiki), dla którego był to pierwszy gol dla Legii, i Sebastian Szałachowski. Warszawianie we Wronkach mogli się czuć jak w domu, gdyż bardzo mocno dopingowali ich licznie przybyli ze stolicy kibice. Fani Legii będący w konflikcie z zarządem klubu nie przychodzą na Łazienkowską, za to jeżdżą za swoją drużyną na mecze wyjazdowe. We Wronkach także dali wyraz dezaprobaty dla działań klubowych włodarzy intonując kilka niepochlebnych przyśpiewek. Nam najbardziej spodobała się taka: "Legia to my, Legia to my, a nie Zygo (prezes KP Legia Warszawa SSA) i jego psy". Powody do zadowolenia może mieć Franciszek Smuda. Zagłębie - po golach Michał Stasiaka i Michała Chałbińskiego - pokonało u siebie GKS Bełchatów, wygrywając po raz czwarty w ostatnich pięciu ligowych pojedynkach. Mariusz Ujek strzelił jedyną bramkę dla gości z Bełchatowa, którzy musieli od 77. minuty grać w liczebnym osłabieniu (dwie żółte i czerwona kartka dla Janusza Dziedzica). GKS nie zdołał więc przedłużyć w Lubinie serii czterech ligowych meczów bez porażki, a na dodatek przegrał po raz pierwszy pod wodzą Oresta Lenczyka. W spotkaniu czeskiej szkoły lepszy okazał się Josef Csaplar. Debiutując w roli trenera Wisły Płock odniósł zwycięstwo nad Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski 2:0. W tym spotkaniu po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, że nowa miotła lepiej "wymiata". Piłkarze gospodarzy zagrali bardziej walecznie niż w poprzednich spotkaniach, co przyniosło im zasłużone trzy punkty. A Groclin? Widać było, że Wernerowi Liczce brakowało zawodników, gdyż ośmiu graczy jest na L-4, i Czech bardzo szybko musiał poczuć smak porażki w sezonie 2005/06 (już w swoim drugim meczu). W Kielcach zespół Kolportera Korony zremisował na własnym stadionie z Górnikiem Łęczna 1:1. Prowadzenie dla gości uzyskał w 49. minucie Maciej Bykowski, a wyrównującego gola dla drużyny z Kielc zdobył trzynaście minut przed końcem Brazylijczyk Hermes-Soares. Na ławce trenerskiej zespołu z Łęcznej w tym tygodniu nastąpiła zmiana. Bogusława Kaczmarka zastąpił Dariusz Kubicki, ale jeszcze w tym meczu Górnik poprowadzili Tadeusz Łapa i Marek Kostrzewa. Ich podopieczni musieli od 65. minuty grać w liczebnym osłabieniu, bowiem drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał wówczas Sławomir Nazaruk. Zobacz WYNIKI oraz OPISY meczów 13. kolejki Zobacz skróty z meczów w naszym Magazynie Ligowym