Jeśli piąta drużyna ligi przyjmuje na swoim stadionie siódmą, to można spodziewać się sporych emocji, ale pierwsza połowa drugiego piątkowego starcia 29. kolejki PKO Ekstraklasy nie należała do zbyt atrakcyjnych. Co prawda padło w niej aż dwanaście strzałów, ale tylko jeden celny autorstwa Lawrence'a Ennaliego. Najważniejszym momentem była czerwona kartka dla bramkarza Rakowa Dusana Kuciaka. Słowak dopiero co przybył do zespołu mistrzów Polski - został sprowadzony na zasadzie tzw. transferu medycznego, gdyż kontuzjowani są Vladan Kovacević i Muhamed Sahinović. Był niechciany w Lechii Gdańsk, w której w ostatnich miesiącach trenował wyłącznie indywidualnie. W piątkowym meczu wybiegł do wychodzącego na czystą pozycję Ennaliego. Niemiecki skrzydłowy przewrócił się na linii szesnastego metra i sędzia Tomasz Musiał początkowo wyciągnął "czerwień" uznając, że doszło do faulu golkipera gospodarzy. Po analizie VAR wycofał jednak tę decyzję. Raków - Górnik 0:1. Gol w doliczonym czasie gry Drugą część rywalizacji lepiej zaczął Raków, który nieco przebudził się w ofensywie dzięki wejściu w przerwie Ericka Otieno. Kenijczyk zszedł do środka na lewą nogę, ale jego strzał nieznacznie minął bramkę rywali. To samo w 55. minucie stało się po lekkim uderzeniu z kilku metrów Ante Crnaca. Kilkadziesiąt sekund później Chorwat zmarnował kolejną stuprocentową okazję - powstrzymał go bramkarz Daniel Bielica. W polu karnym Górnika zrobiło się gorąco, bo po chwili Janis Papanikolau próbując interweniować w defensywie kopnął w twarz Szymona Czyża i obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Goście z Zabrza zaczęli więc grać w przewadze liczebnej. Nie potrafili jednak poważnie zatrudnić do "roboty" Kuciaka. Damian Rasak próbował szczęścia z ponad 20 metrów, ale bezskutecznie. Bliżej gola był Raków. W 84. minucie Crnac otrzymał świetne podanie i niekryty uderzył z kilku metrów, ale fenomenalną interwencją po raz kolejny popisał się Bielica. Kilkadziesiąt sekund od zakończenia podstawowego czasu gry to zabrzanie mogli wziąć pełną pulę - Dani Pacheco popisał się pięknym, podkręconym strzałem zza pola karnego, ale minimalnie niecelnym. To, co się odwlekło, to nie uciekło. Minutę później Sebastian Musiolik doszedł do dośrodkowania z rzutu rożnego i wyprzedził nadbiegającego Kuciaka. Górnik zadał decydujący cios w 92. minucie i wywiózł z Częstochowy trzy punkty. Autor zwycięskiej bramki grał w Rakowie przez ostatnie dwa sezony. W piątkowy wieczór skarcił swojego byłego pracodawcę. Póki co Górnik awansował na 4. miejsce w tabeli (48 punktów). Raków jest szósty z dorobkiem 46 oczek. Zabrzanie teraz czekają na mecze pozostałych kandydatów do mistrzowskiego tytułu.