Zarówno Puszcza Niepołomice, jak i Radomiak Radom mieli swoim kibicom coś do udowodnienia przed poniedziałkowym meczem. Podczas gdy większość Polaków wciąż pochłonięta była świętowaniem Wielkanocy, zawodnicy wczesnym popołudniem wybiegli w Niepołomicach na boisko, aby powalczyć o pierwsze zwycięstwo w kwietniu. Senna pierwsza połowa w Niepołomicach. Kartek więcej niż celnych strzałów W pierwszej połowie atrakcyjnych akcji bramkowych było jak na lekarstwo. Złośliwi mogliby stwierdzić, że piłkarze byli w dość "świątecznej formie". Dużo częściej, aniżeli byliśmy świadkami strzałów, sędzia musiał sięgać po gwiazdek. Gospodarze grali agresywnie i chociaż przekładało się to na względny spokój pod bramką Kewina Komara, nie przybliżało ich do objęcia prowadzenia. Zieliński walczy z kontuzją, trener nagle ogłasza. Kluczowe wieści ws. Polaka W efekcie w pierwszych 45 minutach kibice byli świadkami trzech celnych strzałów i aż czterech żółtych kartek. Wyraźna przewaga była jednak po stronie przyjezdnych. Radomiak utrzymywał się przy piłce dużo dłużej, oddawał więcej strzałów i dominował w większości statystyk. Brakowało mu jednak konkretnego pomysłu na przełamanie defensywy Puszczy. Szalona końcówka meczu w Niepołomicach. Trzy gole w sześć minut Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy Puszcza wreszcie zagroziła bramce Kikolskiego. Uderzenie Stępnia pofrunęło jednak ponad bramką. Kibice liczyli, że gospodarze pójdą za ciosem i odważniej zaatakują graczy Radomiaka. Nadzieje okazały się niestety płonne. A Radomiak próbował i wreszcie dopiął swego. Rzut rożny z 69. minuty w gola zamienił Kamil Pestka. Wolski zagrał agresywną piłkę w głąb pola karnego, a kompletnie niepilnowany stoper z bliskiej odległości strzałem głową otworzył wynik spotkania. Wcielił się tym samym w rolę nieoczywistego bohatera. Był to dla niego dopiero trzeci występ w barwach Radomiaka. Ale to był dopiero początek emocji. W 85. minucie w polu karnym świetnie odnalazł się Antoni Klimek, który zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki. Przycelował tuż przy słupku i dał swojej drużynie remis. Radość z wyrównania trwała chwilę. Niemal od razu po wznowieniu gry Radomiak przeprowadził akcję, która zakończyła się golem Michała Kaputa. Idealnie nabiegł on na piłkę i posłał na tyle silne uderzenie z dystansu, że pokonał Komara. Gospodarze nie złożyli broni. Odważnie ruszyli do ataku i udało im się w doliczonym czasie gry doprowadzić do remisu. Piłka po błędzie defensywy gości trafiła pod nogi Romana Yakuba, a ten z bliskiej odległości wpakował ją do siatki na 2:2! Więcej bramek już nie padło, choć Klimek w ostatniej akcji meczu miał na nodze piłkę na zwycięstwo. Puszcza wywalczyła remis i "uciekła spod topora".