Śląsk Wrocław to dwukrotny mistrz Polski. Krajowy prymat zapewniał sobie w latach 1977 i 2012. Ma na koncie również cztery tytuły wicemistrzowskie. Ten ostatni z 2024 roku. Kto w bieżącym sezonie oczekiwał od wrocławian powtórnego awansu do europejskich pucharów, ten czuje się srogo rozczarowany. I jest to delikatne ujęcie tematu. Śląsk nie tylko nie włączył się do walki o ligowe złoto, ale już wiadomo, że do ostatniej kolejki będzie zaciekle walczył o uratowanie miejsca w Ekstraklasie. Wpadki Rakowa i Jagiellonii, Lech grał jako ostatni. Szymon Marciniak uznał trzy bramki Śląsk Wrocław nad przepaścią. To najbardziej spektakularny upadek w Europie W tej chwili drużyna prowadzona od czterech miesięcy przez Ante Simundzę zajmuje przedostatnią lokatę w tabeli. Na pięć kolejek przed metą ma dwa punkty straty do pierwszej bezpiecznej pozycji. Ale czekają ją potyczki z arcytrudnymi rywalami - m.in. z Jagiellonią Białystok i Rakowem Częstochowa. A także derbowe starcie z Zagłębiem Lubin. Jak poważna jest skala degrengolady? Wygląda na to, że większa niż nam się wydawało. Jak informuje statystyk Cezary Kawęcki, Śląsk jest dzisiaj najsłabszym wicemistrzem kraju w Europie. Średnia punktów zdobywanych przez wrocławian wynosi obecnie 0,86 na mecz. Nikt w 41 ligach Starego Kontynentu nie radzi sobie w bieżącym sezonie gorzej. Tuż nad polskim zespołem w niechlubnym zestawieniu figurują czarnogórski Mornar Bar (1,23) i kosowski KF Llapi (1,30). Zanim dolnośląską ekipę objął w ratunkowym trybie Simundza, trenerskie stery dzierżył Jacek Magiera. Z drużyną pożegnał się w listopadzie. Przez kilka tygodni tymczasowo jego obowiązki pełnili Michał Hetel i Marcin Dymkowski.