Seria udanych rezultatów, a do tego awans do Ligi Konferencji Europy rozochociły kibiców Legii Warszawa, którzy w niedzielę zapełniali stadion z nadzieją na kolejny pogrom w Ekstraklasie. W 5. kolejce "Wojskowi" rozbili w Warszawie Radomiaka 4:1, a w siódmej serii gier w stolicy stawili się piłkarze beniaminka - Motoru Lublin. Ekstraklasa. 45 minut pełne emocji w Warszawie. Aż trzy gole do przerwy Jak wielkie było zaskoczenie, kiedy to przyjezdni już w 9. minucie objęli prowadzenie po bramce z rzutu rożnego. Świetnie główkował Sebastian Rudol, który zaliczył premierowe w tym sezonie trafienie na boiskach Ekstraklasy. Odpowiedź Legii mogła być błyskawiczna. Ale ta nie wykorzystała rzutu karnego. Niespodzianka w Ekstraklasie. Lechia Gdańsk opuszcza ostatnie miejsce w tabeli Fatalny błąd popełnił Stolarski. W prostej sytuacji uciekła mu piłka, a do tej błyskawicznie dopadł Luquinhas. Początkowo arbiter wskazał na rzut wolny, ale po analizie VAR zmienił decyzję i podyktował rzut karny. Ivan Brkić świetnie wyczuł intencje Thomasa Pekharta, a Czech "pomógł" mu w interwencji - uderzenie nie było ani silne, ani precyzyjne. Golkiper poradził sobie z karnym, a nie podołał w stosunkowo niegroźnej sytuacji przy stale z dystansu autorstwa Bartosza Kapustki. Uderzenie pomocnika przeszło pod ręką bramkarza, a wynik zmienił się na 1:1. Koledzy mieli prawo mieć w tej sytuacji pretensje do Brkicia. A w 35. minucie arbiter podyktował kolejny rzut karny dla gospodarzy, tym razem po niefortunnym zagraniu ręką Stolarskiego. Tym razem podszedł do niego Wszołek, a bramkarz musiał wyciągać piłkę z siatki. Debiut wychowanka Barcelony bez przeszedł bez Echa. Motor rozbity w Warszawie W przerwie sztab szkoleniowy Motoru zdecydował się na pierwsze korekty składu, a na boisku zameldował się wychowanek FC Barcelona - Sergi Samper. Na nieszczęście dla Hiszpana jego zespół już trzy minuty później przegrywał 1:3. Do siatki po zagraniu Ziółkowskiego trafił Alfarela, a sytuacja przyjezdnych stała się niezwykle trudna. Kolejne trafienie w 69. minucie zanotował znajdujący się w wybornej formie Bartosz Kapustka. Pomocnik miał mnóstwo czasu i miejsca i nieatakowany przed piłkarzy rywali świetnie przymierzył z dystansu, drugi raz wpisując się na listę strzelców. Świetną szansę na podwyższenie prowadzenia miał na niecałe 10 minut przed końcem Morishita, ale jego próbę powstrzymał bramkarz. Nsame chwilę później trafił do siatki, ale w górę poszła chorągiewka - był spalony. Marek Papszun w ostrych słowach o piłkarzu, nie gryzł się w język. "Wartości ludzkie są ważne" Na poprawę humoru przyjezdnych zaraz przed końcem obrońcom urwał się Ndiaye i strzelił pięknego gola. Odpowiedź "Legionistów" nadeszła błyskawicznie. W doliczonym czasie gry swojego gola miał też Nsame. Doświadczony Kameruńczyk otrzymał świetną piłkę od Morishity i musiał jedynie odpowiednio dołożyć nogę. Legia rozbiła kolejnego rywala na swojej drodze i wskoczyła na pozycję wicelidera tabeli. "Wojskowi" po 7. kolejkach mają na koncie aż 16 goli - to najlepszy wynik w Ekstraklasie.