Po rundzie wiosennej Miedź zamyka tabelę, z 12. punktami na koncie. Drużynę wzmocniło jednak kilku zawodników, którzy mają dać utrzymanie. W tym gronie są m.in. Andrzej Niewulis i Kamil Drygas. Dzisiaj tylko ten pierwszy znalazł się w wyjściowym składzie, a były piłkarz Pogoni Szczecin pojawił się na boisku w 68. minucie. Legniczanie już od pierwszego meczu chcieliby zdobywać punkty. To nie będzie jednak łatwe, bo Radomiak to solidny zespół. Zajmuje 10 miejsce, z 23. punktami. Spotkanie Miedzi z Radomiakiem było pierwszym po zimowej przerwie. Zima jednak nie zamierza odpuszczać. Spotkanie rozpoczęło się bowiem przy padającym śniegu. Groźne, ale bezskuteczne ataki Radomiaka Pierwszy kwadrans pod dyktando Miedzi. Podopieczni Grzegorza Mokrego stworzyli kilka dobrych akcji, ale nie potrafili zakończyć ich celnym strzałem. Ta sztuka udała się rywalowi. W 15. minucie, Roberto Alves celnie uderzał z rzutu wolnego, ale zbyt lekko, by pokonać Mateusza Abramowicza, który pewnie złapał piłkę. Później Radomiak skupił się na kontratakach. W 25 minucie Alves uderzał z gry. Jednak ponownie bramkarz Miedzi był górą. Z kolei po półgodzinie gry Szwajcar wyłożył piłkę Luisowi Machado, ale ten również uderzył w miejsce, gdzie stał Abramowicz i bez trudu złapał on piłkę. Chwilę później zrobiło się groźnie pod bramką Miedzi, po kolejnym stałym fragmencie. Levent Guelen uchronił swój zespół przed stratą gola, blokując strzał Dawida Abramowicza. Ostatecznie, do przerwy, bramki nie padły. Początek drugiej połowy był bezbarwny. Brakowało płynności gry i klarownych sytuacji. Pudło z metra i duża kontrowersja. Bratobójczy pojedynek na remis Ciekawiej zrobiło się w 56. minucie, za sprawą Luciano Narsingha, który miękko dośrodkował. Akcję, strzałem wślizgiem, zamykał Koldo Obieta, ale mimo, że znalazł się metr od bramki, to w nią nie trafił. Piłka odbiła się od słupka. W kolejnej akcji odpowiedział Radomiak, ale zrobiło się kontrowersyjnie. Biegnącego na bramkę Machado, wślizgiem powstrzymał Giannis Masouras. Piłkarze Radomiaka protestowali, twierdząc, że należał im się rzut karny, ale sędzia Sebastian Krasny był nieugięty. Później gra się zaostrzyła. Liczba fauli była odwrotnie proporcjonalna do liczby sytuacji. Dopiero końcówka przyniosła emocje. Najpierw, tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, Mateusz Abramowicz obronił precyzyjny strzał Machado. W odpowiedzi uderzał Masouras, ale znacznie gorzej niż jego rywal. Radomiak walczył do ostatniej akcji. W niej uderzał Alves, ale znowu górą był Mateusz Abramowicz. Chwilę później wybrzmiał ostatni gwizdek i bramkarz Miedzi oraz jego brat, grający w barwach Radomiaka, podzielili się punktami.