Dla niektórych drużyn, jak Jagiellonia, Legia czy Lech, nowy sezon już się zaczął ze względu na europejskie puchary. Wszyscy z niecierpliwością czekają jednak na start ligi, w której przez ostatni miesiąc trochę się pozmieniało. Pojawili się nowi szkoleniowcy, piłkarze i drużyny, które będą walczyć o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Lech Poznań pobił rekord i zarobił najwięcej Lech Poznań jest jednym z najaktywniejszych klubów Ekstraklasy, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych zawodników. W drużynie pojawiło się bardzo wiele nowych nazwisk, które mają stanowić o sile zespołu. "Kolejorz" dodatkowo nieźle zarobił na transferach Jana Bednarka, Dawida Kownackiego oraz Tomasza Kędziory, za których zainkasował ponad 10 mln euro. Lech tym samym pobił rekord polskiej ligi, zarabiając najwięcej w historii w jednym okienku transferowym. "Kolejorz" do tej pory zainkasował za swoich piłkarzy 11,6 mln euro. Wcześniejszy rekord należał do Legii Warszawa, która w okienku transferowym sezonu 2007/2008 sprzedała zawodników za 9,8 mln euro. Na rynku transferowym aktywnie działa też Śląsk Wrocław, Arka Gdynia czy Korona Kielce. Ci ostatni w jednym dniu potrafili ogłosić zakontraktowanie aż sześciu nowych zawodników. - Trudno powiedzieć, jaki to przyniesie efekt. Zawsze jest trochę niepewności i ryzyka w transferach, a zwłaszcza, kiedy jest ich dużo. Po ostatnim sezonie, szczególnie dla Śląska, gdzie było niezadowolenie z wyników, trzeba było jednak zadziałać na rynku i trochę zmienić tę szatnię - mówił w rozmowie z Interią trener Kazimierz Moskal, który z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować z pracy w Pogoni Szczecin. Szkoleniowiec bacznie przygląda się jednak poczynaniom "Portowców" przed nowym sezonem. - Na razie wielkich zmian nie ma. Z zawodników, którzy gdzieś tam pokazali się na boiskach krajowych, doszli Tomek Hołota i Łukasz Załuska. Jest dużo młodzieży, ale nie wiem, co tam się może jeszcze ewentualnie wydarzyć. Ta podstawowa jedenastka jest na naprawdę dobrym poziomie. Jeśli będą ich omijały kontuzje i jakieś wykluczenia, to spokojnie powinni powalczyć o ósemkę - przyznał Moskal. Legia Warszawa jak na razie spokojnie działa na rynku transferowym. Mistrz Polski zakupił Krzysztofa Mączyńskiego, Hildeberta Pereirę, Łukasz Monetę oraz albańskiego napastnika Armando Sadiku. Do drużyny wróciło też jednak wielu zawodników z wypożyczeń. Legia straciła również swojego najlepszego zawodnika z ubiegłego sezonu - Vadisa Odjidję-Ofoę. Hiszpański eksperyment w Wiśle trwa Ciekawie zapowiada się także gra Wisły Kraków, która chociaż zmaga się z finansowymi problemami, także była aktywna na rynku transferowym. "Biała Gwiazda" postawiła w stu procentach na Kiko Ramireza, który dobrze spisał się pod koniec tamtego sezonu i w efekcie w klubie pojawiło się wielu nowych, hiszpańskich zawodników. - Wisła będzie albo dużą, fajną niespodzianką, albo wielką katastrofą. Wydaję mi się, że na pewno nie będzie nudna i średnia. Albo będzie dobrze, albo tragicznie. Trzymam kciuki, żeby spełnił się ten pierwszy scenariusz. Mam nadzieję, że przewaga obcokrajowców z jednego państwa nie wpłynie na to, że Wisła będzie walczyć o pierwszą ósemkę, tylko że od samego początku w niej zagości i tego nie odda - mówił były piłkarz Wisły Kamil Kosowski, który otwarcie przyznał, że nie był zwolennikiem Ramireza w klubie. - Był duży zgrzyt, jak przychodził nowy trener. Ja byłem absolutnie przeciwnikiem tego pomysłu. Powiedziałem jednak, że jeżeli wyjdzie inaczej, to odszczekam moje słowa i tak się stało. Wisła grała bardzo fajnie. Trener pokazał, że potrafi praktycznie z tych samych zawodników zrobić kolektyw, przestawić troszkę system, poustawiać dobrze piłkarzy - przyznał. "Biała Gwiazda" na boisku zaczęła radzić sobie lepiej, ale już poza nim wciąż zmaga się z dużymi problemami finansowymi. Klub sprzedał do Legii jednego ze swoich najlepszych piłkarzy - Krzysztofa Mączyńskiego za 500 tysięcy euro, chociaż ten zawodnik na portalu transfermarkt.pl jest wyceniany na 1,5 mln euro. Cracovia będzie miała cierpliwość do Probierza? W Krakowie przed nowym sezonem dużo działo się także po drugiej stronie Błoń. Tuż pod koniec czerwca, mimo wcześniejszych zapewnień profesora Janusza Filipiaka, Jacek Zieliński został zwolniony. Zastąpił go nieoczekiwanie Michał Probierz, o którym mówiło się, że wyjedzie za granicę. Dla "Pasów" to na pewno wielki, trenerski transfer. Pytanie tyko, czy drużynie, która lubi często zmieniać szkoleniowców, wystarczy cierpliwości na pracę z Probierzem. - Życzę Michałowi, żeby walczył o mistrzostwo Polski, choć jakoś z tyłu głowy mam takie wrażenie, że to wszystko będzie do pierwszej kłótni. Michał to bardzo charakterny człowiek i trener. Jak przetrwa do zimy, będzie z górki - przyznał Kosowski i zaznaczał: - Cracovia to specyficzny klub i tam często wymienia się trenerów. Słyszy się też, że są problemy na linii trener-dyrektor sportowy czy trener-prezes. Michał to jest człowiek, który potrzebuje czasu. To nie jest szkoleniowiec, który zrobi coś w sześć miesięcy, ale daj Boże, żeby mu się udało, bo to kolejny nasz, że tak powiem "towar eksportowy" i duża przed nim przyszłość. Nieoczekiwane zmiany w Wiśle Płock Mocno przed startem nowego sezonu zaskoczyła także Wisła Płock. Zaledwie tydzień przed wznowieniem rozgrywek, klub zakończył współpracę z Marcinem Kaczmarkiem, który do tej pory był najdłużej pracującym w jednym klubie szkoleniowcem ze wszystkich drużyn Ekstraklasy. Za kulisami mówi się, że przyczyną odejścia Kaczmarka z klubu był konflikt z Dominikiem Furmanem, który krytykował metody pracy trenera. - Odejście Marcina Kaczmarka tuż przed startem ligi było zaskakujące, tak samo jak i zwolnienie Jacka Zielińskiego z Cracovii. Nie wiem, jakie są przyczyny odejścia trenera z Wisły Płock, ale raczej byłbym skłonny powiedzieć, że drużynie na plus to nie wyjdzie. Wszystko zależy od tego, co było tego powodem - podkreślał Kazimierz Moskal. Nowy trener "Nafciarzy" - Jerzy Brzęczek nie będzie miał łatwego zadania. Drugie sezony po awansie do Ekstraklasy, dla beniaminków zazwyczaj są bardzo trudne, a on rozpoczął pracę dosłownie przed startem ligi. Nowe siły w Ekstraklasie - Górnik Zabrze i Sandecja Kibice z niecierpliwością czekają także na to, jak będą spisywać się w lidze nowe zespoły. Największą niewiadomą jest Sandecja, która po raz pierwszy w historii zagra w Ekstraklasie. Górnik wraca do niej po zaledwie rocznej przerwie. - Patrząc na drużynę Górnika myślę, że nie ma on zbyt wysokiego potencjału. W Sandecji wygląda to lepiej. To będzie dla nich trudny sprawdzian, ale pierwsze sezony dla beniaminków zazwyczaj nie są najgorsze - twierdzi Kazimierz Moskal. Innego zdania był natomiast Kamil Kosowski, który przyznał, że Górnik powinien się spokojnie utrzymać w Ekstraklasie. - Ma doświadczonego trenera, który zespoły i wprowadzał do Ekstraklasy i z niej spadał. Wie, co potrzebne jest w Ekstraklasie. Nie wiem, jak wygląda sytuacja finansowa w Górniku i na co trener może sobie pozwolić. Z tego co czytam, będzie opierał zespół o młodych piłkarzy. Nie zawsze to gwarantuje poziom sportowy. Górnik ma jednak doświadczonego szkoleniowca, który potrafi zjednoczyć, a jego zespoły zawsze walczą do końca - przyznał. Pierwszy mecz nowego sezonu Ekstraklasy już o godz. 18. Wisła Płock zmierzy się z Lechią Gdańsk. Adrianna Kmak