Największy raptus - Sasza Balić z Zagłębie Lubin, który jako rezerwowy nie wytrzymał w meczu z Radomiakiem, wparował na murawę i prymitywnie spoliczkował Luisa Machado. Efekt? Czerwona kartka i pięć meczów zawieszenia. Największy bajerant - Yaw Yeboah z Wisły Kraków. Najpierw tak zabajerował obronę Górnika Łęczna, że jej defensorzy do dziś się odkręcają... ... a następnie zabajerował kibiców Wisły, że ta runda w końcu będzie należała do niego. W sierpniu otrzymał bowiem statuetkę zawodnika rundy, a w kolejnych miesiącach grał tak, jak gra od zawsze, czyli bardzo chimerycznie. Największy kiks rundy - Paweł Kieszek. Kandydatów tradycyjnie było wielu, ale nam najbardziej zapadł w pamięć błąd bramkarza Wisły Kraków, który w taki sposób sprezentował Piastowi Gliwice jedynego gola w meczu. Największa kompromitacja - kibole Legii. Długo wydawało się, że bezsprzecznie będą to piłkarze Legii, ale Legia ma również kiboli i to oni pozamiatali konkurencję. Wtargnięcie do autokaru i bicie zawodników to akcja poniżej krytyki. Największa naiwność - znów kibole Legii, którzy wierzyli w to, że pobicie piłkarzy może poskutkować. Taką tezę rozgłaszała część z nich, bo kilka dni po skandalicznym zajściu mistrz Polski pokonał Zagłębie Lubin 4-0. Tyle że kilka dni później Legia znów przegrała u siebie - 0-3 z Radomiakiem. Najjaśniejszy punkt Ekstraklasy - światełka na Rakowie. Mógłby być lider Lech Poznań, mogłaby rewelacyjna Stal Mielec lub Radomiak, ale nam najbardziej zapadły w pamięć punkty, które dawały jedyne światło w trakcie meczu Raków Częstochowa - Zagłębie Lubin. Największy kabaret - ten z trenerami Legii w reżyserii Dariusza Mioduskiego i wieloma rolami drugoplanowymi. Właściciel Legii najpierw znalazł kozła ofiarnego w postaci Czesława Michniewicza, a jako plan "B" przedstawił światu Marka Gołębiewskiego. Ten punktował sobie średnio 0,5 punktu na mecz, spuszczał mistrzów Polski w tabeli, a w tym czasie Mioduski ogłaszał, że chce Marka Papszuna. Do tego cały czas po scenie kręcił się Leszek Ojrzyński, który deklarował chęć pokierowania akcją ratunkową, która w końcu została powierzona Aleksandarowi Vukoviciowi. Czeski film. Najbardziej wyróżniony kibic - 82-letnia opiekunka Jakuba Kamińskiego. - To dla mnie wyjątkowa osoba i jej dedykuję te bramki, bo dziś jest na trybunach. Naprawdę moim marzeniem było, by zobaczyła mnie na żywo, a to się dzisiaj stało - mówił pomocnik Lecha po wygranej ze Śląskiem Wrocław 4-0 i strzeleniu dwóch goli. Największy czarodziej - Bartosz Slisz. Może nie wyciąga królików z kapelusza, ale w trakcie meczu jest w stanie wyczarować.. czekotubkę. Ale skoro pozwoliła mu ona wygrać z bólem, to chyba nie ma w tym nic złego. Piotr Jawor