Piotr Świerczewski: W Lechu nie widzę pomysłu. Gra nijak. Nie podoba mi się ten trener Michał Białoński, Interia: Jak to się dzieje, że Viktoria Pilzno, która ma jedną trzecią budżetu Lecha Poznań, ogrywa Karabach, awansując do Ligi Mistrzów? Ten sam Karabach, z którym Lech miesiąc wcześniej przegrał 0-5. Piotr Świerczewski: Podejrzewam, że działający w skromniejszych warunkach Czesi dobierają sobie lepszych zawodników - to może być pierwsza odpowiedź na to pytanie. A ta druga? - Czesi to mniejszy kraj, który nie ma takich gwiazd jak Robert Lewandowski, ogólnie musi mieć jednak lepsze od naszego szkolenie młodzieży. I tu też jest pies pogrzebany. Polskie kluby nie potrafią. Tak drzwi Ligi Mistrzów wyważyła biedna Viktoria Pilzno Ale też po odejściu trenera Macieja Skorży, Jakuba Kamińskiego i Dawida Kownackiego ten zespół w niczym nie przypomina tego z maja, który zdobywał mistrzostwo kraju. A teraz, w walce o Europę, powinien być przecież jeszcze mocniejszy! - Też tak mi się wydaje. Mi się też nie podoba ten trener. John van den Brom. - Tak. Ja go oczywiście nie zatrudniałem, nie mam nic do gadania w Lechu. Może on jest lepszy, może gorszy, ale ja nie widzę tam żadnego pomysłu taktycznego. Lech gra ... nijak. Ratują go tylko umiejętności zawodników. Dla mnie Lech nie gra ani widowiskowo, ani pressingiem, ani obronnie. Lech gra tak, że nawet nie wiem jak to określić. Szarpaną, nijaką piłkę. Za taktykę nie są odpowiedzialni piłkarze, tylko trener. Van den Brom może ma jakiś pomysł, ale nie potrafi go dobrze ułożyć z zawodnikami. Nie widzę innego wytłumaczenia dla niepowodzeń Lecha. Świerczewski: W Poznaniu Dudelange było lepiej zorganizowane Nawet ubiegłotygodniowa wygrana 2-0 z półamatorskim Dudelange nie rozgrzesza "Kolejorza"? - Według mnie, w Poznaniu lepiej prezentował się zespół z Luksemburga niż Lech. Jako były jego piłkarz, życzę Lechowi jak najlepiej, ale obawiam się, że w rewanżu może mieć bardzo ciężko. Dudelange było lepiej zorganizowane, częściej utrzymywało się przy piłce, lepsze było taktycznie. Oczywiście, Lech wygrał, jednak liczba podań i kultura gry była po stronie rywala. Joao Amaral i inni liderzy Lecha nie przypominają siebie z ubiegłego sezonu. - Cała drużyna jest niewyraźna. Nie wiem, czy zwalać całą winę na trenera, daleki jestem od tego, nie jestem w środku, więc nie mogę postawić stuprocentowej diagnozy. Gdy oglądam mecz w telewizji, to od razu widzę, że w Lechu coś nie gra. Zresztą widać to również po lidze, Lech jest przecież w strefie spadkowej, a te mecze w jego wykonaniu to była jakaś katastrofa. Wymęczona wygrana z Wikingami z Islandii również była katastrofą moim zdaniem. Ale nawet z Vikingurem Lech na wyjeździe przegrał, choć to amatorzy, którzy piłkę kopią po godzinach pracy. - Ci z Luksemburga rekrutują się również z trzecich lig Francji czy Niemiec. Pozbierani za niewielkie pieniądze. To piłkarze, którzy by nie znaleźli miejsca nawet w drugiej lidze we Francji! Zatem pytanie brzmi: gdzie jest ta nasza liga, a może liga jest jeszcze ok, bo Raków Częstochowa prezentuje dobrą piłkę, ale on ma trenera. Maciej Skorża również naprawdę fajnie poukładał Lecha. Przy obecnym trenerze wygląda to słabo. Piotr Świerczewski o Rafale Wolskim: To my byliśmy głupi z tym alkoholem Wydawało się, że polscy piłkarze problemy z alkoholem mają już dawno za sobą, że to już zupełnie nowa epoka. Tymczasem ostatnio na jeździe na podwójnym gazie, z 1,7 promila alkoholu we krwi, został złapany Rafał Wolski. Jeden z bardziej kreatywnych pomocników Ekstraklasy, ocierający się o powołanie do kadry. Ciężko to pojąć. Trochę się dziwię, że dziś się zdarzają jeszcze takie wpadki, bo ja mówię to otwarcie, że my byliśmy głupi. Gdybym ja to wiedział, był bardziej uświadomiony, że należy postawić na dietę, regenerację po treningu i meczu, stronić od alkoholu, dbać o rozciąganie się, poświęcić wszystko sportowi, to ja bym grał i dłużej, i lepiej. Był bardziej skoncentrowany na tym, co robię. A dzisiaj zawodnicy to wszystko mają i nie korzystają. Oczywiście nie wszyscy, bo takich, którzy piją jest kilku, więc nie możemy wszystkich wsadzić do jednego worka. Teraz złapali po jeździe na alkoholu jednego, więc to są pojedyncze wybryki. Nie bądźmy też tacy surowi, że obrażamy wszystkich. Zdecydowana większość piłkarzy to profesjonaliści, którzy się pilnują i długo grają w piłkę. Ty byś Rafała Wolskiego, który w lidze robi różnicę jako ofensywny pomocnik, powołał do reprezentacji? Najbliższe zgrupowanie jest we wrześniu, związane z dwoma meczami Ligi Narodów. - Ja bym oczywiście dawał mu szansę. To, że ktoś dopuścił się wybryku, jeszcze go nie przekreśla. Głupi będzie dopiero wtedy, gdy zdarzy mu się to po raz drugi. To będzie oznaczało, że nie wyciąga wniosków. Dopóki to robi, to ja dałbym mu szasnę. Zdecydowanie tak. Świerczewski: Na boisku dalej biję się jak szalony. Kocham to! Sam jeszcze kopiesz piłkę? - Tak, ale na poziomie bardzo amatorskim. Mam problem z kolanem, ale piłka to nadal moja pasja. Kocham w nią grać. Całe życie to robiłem. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia II część rozmowy z Piotrem Świerczewskim, m.in. o reprezentacji i Sandecji, opublikujemy jutro (piątek)