"Pasy" są drużyną, w której rzadko następują zmiany w wyjściowym składzie, bodajże najmniej w całej T-Mobile Ekstraklasie. - Wynika to z tego, że trenerem Cracovii jest niejaki Stawowy, a ja mam jasną zasadę, jeśli chodzi o pracę, którą dobrze znają piłkarze. Jeżeli mamy stworzyć tutaj fajny, zgrany zespół, dobrą drużynę, która się rozumie na boisku i gra w ramach wypracowanych automatyzmów, to przede wszystkim zawodnicy muszą grać jak najczęściej ze sobą. Oczywiście musi się to odbywać na zdrowych zasadach tzn., jeśli ktoś nie gra tak, jak ja chciałbym albo w tygodniu nie prezentuje się tak, że docenia to, że wywalczył sobie miejsce w składzie, to wskakuje za niego następny - mówił szkoleniowiec beniaminka. - Ponieważ ja mam chłopaków bardzo fajnych, profesjonalnie podchodzących do swoich obowiązków to, jeżeli ktoś wygra rywalizację, w jego interesie jest, by pozostać w składzie. Jedynie przypadek losowy - kontuzja, choroba może go tego pozbawić, ale broń Boże nie słaba forma, słaba gra czy lekceważenie sobie czegokolwiek w trakcie mikrocyklu tygodniowego. Niech takim przykładem będzie Saidi Ntibazonkiza, który to zrozumiał i pilnuje miejsca jak oka w głowie, a przykładem w drugą stronę Marcin Budziński, który mimo że rozegrał kilka fajnych spotkań, to później przez kilka następnych nie grał - dodał. Tak też było poprzednio - Ja chcę grać jedną jedenastką, żeby ten zespół się zgrywał, nabierał automatyzmów. Tak samo było za mojego pierwszego pobytu w Cracovii. Praktycznie graliśmy jednym składem, często mi to zarzucano i krzyczano, żebym swoje "dzieci" ściągał z boiska. To nie ma z tym nic wspólnego. Jeżeli byłoby wykonalne, żeby przez cały sezon mogła grać ta sama jedenastka, to byłby ideał, ale tak nie jest. Piłkarze to są tylko ludzie i przy dużej liczbie meczów trzeba mimo wszystko tym składem rotować, a ponadto zdarzają się takie momenty, że ktoś się zagapi, zapomni, przestanie na chwilę logicznie myśleć i traci miejsce w zespole - tłumaczył dalej Stawowy. - Jeżeli jednak popatrzymy na najlepsze zespoły na świece, to zobaczymy prawidłowość, że właśnie w tych drużynach te automatyzmy są wypracowane przez to, że zawodnicy trenują ze sobą, a przede wszystkim grają. Rotacje są podyktowane tylko kartkami, kontuzjami czy słabszą formą. Tam natomiast, gdzie są olbrzymie rotacje, co mecz wymienia się dwóch, trzech zawodników, trudno mówić o zgraniu. Mamy teraz taką sytuację w przypadku naszej drużyny narodowej. Ciągłe zmiany w składzie doprowadzały do tego, że co mecz grali w niej inni zawodnicy i ciężko wtedy o zgranie. Jak popatrzymy jednak na reprezentacje Hiszpanii, Portugalii czy Niemiec, to możemy z góry domyśleć się, jaki tam wyjdzie skład. W takich zespołach czy reprezentacjach, gdzie to jest trudne do rozszyfrowania, bardzo płynne, ciężko o dobrą, ustabilizowaną formę. Jestem przeciwnikiem czegoś takiego - dodał szkoleniowiec "Pasów".Piłkarze T-Mobile Ekstraklasy mają teraz przerwę ze względu na mecze reprezentacji. - Staramy się ten czas wykorzystać najlepiej, jak to tylko możliwe, żeby się przygotować do spotkania z Lechem Poznań. Wprawdzie gramy już rundę rewanżową, ale trzeba mieć świadomość, że tych meczów jest jeszcze kilka do rozegrania i dopiero 15 grudnia będziemy mogli spokojnie udać się na urlopy. I chcemy to zrobić z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, więc solidnie trenujemy - tłumaczy szkoleniowiec "Pasów". Wolny weekend - W piątek mamy grę kontrolną z Rużomberokiem, która zakończy mikrocykl treningowy. Weekend dajemy natomiast zawodnikom wolny, bo trzeba pamiętać, że oni mają już całą rundę za sobą, a w perspektywie jeszcze parę meczów granych awansem. Wolny weekend podyktowany jest też tym, że z Lechem Poznań gramy dopiero w następny poniedziałek i będziemy mieć cały tydzień, by podtrzymywać kwestie motoryczne i pracować nad taktyką, bo tym się zajmujemy na każdym treningu. Wymaga to konsekwencji, cierpliwości i eliminowania tego, co złe, a doskonalenia tego, co dobre - stwierdził Stawowy. Opiekun Cracovii ma dobre wiadomości dla kibiców swojego zespołu.- Wszyscy kontuzjowani, oczywiście oprócz Mariana Jarabicy i Krzyśka Nykiela, wrócili do zajęć. Na pełnych obrotach trenują już Krzysztof Danielewicz, Edgar Bernhard i Marcin Kuś. Jutro będą grali w meczu kontrolnym z Rożomberokiem, a potem mamy jeszcze ponad tydzień do meczu z Lechem Poznań, więc będą w nim do mojej dyspozycji - powiedział Stawowy.- Rozmawiałem w środę z człowiekiem, który teraz będzie się opiekował naszymi piłkarzami. Paweł Zborowski kiedyś już w Cracovii był, a jest też fizykoterapeutą w Austrii Wiedeń, co jest jego dobrą reklamówką. Przez laty pracował też z reprezentacją alpejską Austrii, a teraz na co dzień będzie starał się jak najszybciej doprowadzić naszych zawodników do pełnej dyspozycji. I pan Zborowski ma duży udział w tym, że Bernhard czy Danielewicz mogą już trenować, chociaż niczego nie umniejszamy naszym fizykoterapeutom, bo mamy świetnego Piotrka Sochę czy Łukasza Barcika, ale on po prostu powiększy nasz sztab medyczny. Natomiast Jarabica i Nykiel mają jeszcze około 10 dni rehabilitacji i powinni wrócić do treningów - dodał trener "Pasów". Autor: Paweł Pieprzyca Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy