- Petrescu nie wie kim jest Gołoś czy Kłos. Każdy będzie musiał od nowa zbudować swoją pozycję w drużynie - dodał Mielcarski. Mielcarski przyznał, że z rumuńskim szkoleniowcem do porozumienia nie doszło szybko. - Decyzji nie było nawet po pierwszym jego pobycie w Krakowie. Szczerze mówiąc, ten mecz z Zagłębiem, który oglądał, nie spodobał mu się. Mówił, że drużyna chciała awansować w Pucharze Polski na stojąco. Ja do niego przekonałem się dopiero po trzeciej rozmowie. Wtedy przekazałem właścicielowi klubu opinię, ze to jest dobry kandydat. Wszyscy mówili mi - bierzesz na siebie ogromne ryzyko. I tak jest. Trudno - stwierdził dyrektor sportowy Wisły. - Nie boję się ryzyka, bo wśród innych realnych kandydatów nie widziałem drugiego z taką charyzmą. Wyczułem ją podczas rozmów o drużynie i zawodnikach. Widziałem, jak zaczyna się nakręcać, zapalać do tej pracy. Jak zobaczycie Dana, że popija wodę, to znaczy, że jest podekscytowany - dodał Mielcarski. Jednym z celów zawartych w kontrakcie Petrescu z Wisłą jest zdobycie mistrzostwa Polski w tym sezonie. - Jeśli jego praca będzie rokować nadzieję na przyszłość, to może zostać tu na dłużej. Nawet, jak nie wywalczymy mistrzostwa - zakończył Mielcarski.