"Kolejorz" potrzebuje w Krakowie punktu, by zapewnić sobie start w europejskich pucharach. W Poznaniu liczą jednak przede wszystkim na to, że drużyna zdoła się podnieść, szczególnie na ostatnie spotkanie z Legią. Zwolnienie trenera Nenada Bjelicy to akt rozpaczy ze strony klubowych władz, które nie były przygotowane na tak szokującą końcówkę sezonu i trzy porażki na własnym stadionie. Czy tercetowi Ulatowski-Rząsa-Araszkiewicz uda się zmienić oblicze drużyny? - Obszar, w którym możemy najbardziej pomóc zespołowi, to wspólnie wejść do szatni i oddziaływać na głowy piłkarzy. W krótkim czasie, dwa dni przed meczem, nie możemy zaplanować innego systemu czy innych obciążeń. Możemy dodać wiary i pobudzić tych samych ludzi, którzy po 30 kolejkach byli na topie w Ekstraklasie, mieli najwięcej punktów, najwięcej strzelonych goli i najmniej straconych/ Nie było przypadkiem, że 15 zespołów było za nami - mówi Rafał Ulatowski. Tomasz Rząsa, wielokrotny reprezentant Polski i uczestnik Ligi Mistrzów, nie ukrywa, że kluczowe będą spotkania z piłkarzami przed spotkaniem z Wisłą: - Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć coś więcej, jak zespół wygląda. Pracujemy w klubie, widzimy ich czasem w treningach, oglądamy mecze, ale to co innego niż stanie przy linii i uczestniczenie w meczu. W tak krótkim czasie, przez dwa dni do spotkania z Wisłą i przez jeden mikrocykl przed Legią, nie możemy zrobić wielu akcentów motorycznych czy taktyczno-technicznych. Nowemu, tymczasowemu sztabowi, nie będzie łatwo przygotować drużyny do meczu w Krakowie, choć jak zapewnia Rząsa, ostatnie przygotowania odbędą się harmonogramem przygotowanym przez poprzedni sztab. Znacznie trudniejsze może być przygotowanie piłkarzy do kolejnego starcia, z Legią - mającym o wiele większe znaczenie emocjonalne w Poznaniu. - Sto procent naszych emocji wkładamy w te dwa dni poprzedzające spotkanie z Wisłą i rezultat tego spotkania ma dla nas największe znaczenie. Dopiero później będziemy sprawdzać to, co się dzieje w Warszawie. Kluczem jest, aby wyjść na Wiśle i pokazać Lecha z końcówki rundy zasadniczej, gdy m.in. wygraliśmy z Wisłą 3-1 - przekonuje Ulatowski. W Lechu nie należy się spodziewać wielu zmian w kadrze, choć być może w miejsce Wołodymyra Kostewycza szansę dostanie Piotr Tomasik, a ktoś inny zajmie pozycję zawodzącego Maria Szituma. - Liczę, że moje osoba pozytywnie wpłynie na chłopaków, na ich odblokowanie. Wielu z nich znam, rozmawiam z nimi w klubie po wygranych i przegranych meczach - tłumaczy Jarosław Araszkiewicz, pięciokrotny mistrz Polski z Lechem. - Wszyscy ich znamy, bo żyjemy tym klubem. Akademia, w której pracujemy, jest częścią Lecha, obszary te się wzajemnie przenikają. Nenad, Rene czy Martin przyjeżdżali do Wronek, wielokrotnie rozmawialiśmy. Oglądaliśmy mecze, ale co innego oglądać, a co innego wejść do szatni, porozmawiać, przytulić, pogłaskać niektórych zawodników, bo mogą tego potrzebować. To kwestia pojechania do Krakowa, zjedzenia wspólnie kilku posiłków, porozmawiania, bo być może są jakieś inne przyczyny takiej sytuacji, w jakiej Lech się znalazł - mówi Ulatowski. I dodaje: - Możemy powiedzieć, że zrobimy w Krakowie trzy, cztery albo pięć zmian, ale jeśli okaże się, że ci, którzy mieliby wejść na boisko, są w jeszcze gorszej dyspozycji, to takie mówienie z góry nie ma sensu. Chcemy wejść do szatni, popatrzeć im w oczy, może gdzieś się błysk pojawi, ta iskierka nadziei, że sześć punktów można jeszcze zdobyć. Piłkarze Lecha muszą się szybko pozbierać, bo po spotkaniu z Jagiellonią zostali wyzwani przez kibiców, którzy nie chcieli ich już wtedy wspierać. Kto może pomóc zawodnikom w walce z hejtem, zwłaszcza w kontekście kolejnego meczu domowego z Legią? Zdaniem Ulatowskiego, tylko oni sami: - Życie nas wszystkich zależy od tych 90 minut i wyniku tego spotkania. Jeśli chcesz uniknąć gniewu kibiców, musisz w Krakowie zagrać dobry mecz. Nie mogę chronić piłkarzy, to oni muszą pokazać charakter, zmierzyć się z sytuacją, a presja wpisana jest w ich zawód. Ich odpowiedzią na te epitety będzie mecz w Krakowie. Kibic przychodzi na mecz, ma prawo domagać się zwycięskich spotkań, każdego, które gra Lech. Skoro ich nie było, to sytuacja jest jaka jest i piłkarze muszą być świadomi presji - kończy Ulatowski. Wszystkie mecze w grupie mistrzowskiej rozpoczną się w niedzielę o godz. 18. Zobacz szczegóły z Ekstraklasy!Andrzej Grupa