- Nie mam problemu z podawaniem składu. Mówię zawodnikom: "Do obiadu grasz, zobaczymy, co będzie po obiedzie". Nasz skład wyglądałby następująco: Boruc - Juranović, Wieteska, Jędrzejczyk, Mladenović - Andre, Slisz - Wszołek, Luquinhas, Valencia i z przodu Pekhart. Do obiadu tak byśmy zagrali i będziemy trenować w takim ustawieniu. Nie mamy ostatecznych wyników badań kilku zawodników, którzy grali w ostatnim meczu. To może zmienić sytuację - mówił Michniewicz. - Różnie to bywa. Czasami nawet trener nie wie, kto zagra. Ktoś nagle jest kontuzjowany, ktoś nagle się źle poczuje. Nasz skład jest od kilku meczów stabilny i każdy spodziewa się podobnego składu w kolejnym meczu. Wszyscy zawodnicy, którzy u nas są, mogą grać. Nie ma dysproporcji w umiejętnościach. Decyduje kwestia dyspozycji w danym dniu, kwestia taktyki - dodał. Niespodzianką jest powrót do wyjściowego składu Joela Valencii, który nie grał w dwóch ostatnich spotkaniach. Dotychczasowe występy w Legii byłego zawodnika Piasta Gliwice i mistrza Polski z 2019 roku przyniosły rozczarowanie. Mecz z Wisłą to może być jedna z ostatnich szans dla tego pomocnika. - Spodziewaliśmy się dużo więcej. Miałem świadomość, że wrócił nie grając wiele w Anglii, że musi na nowo wdrożyć się w Ekstraklasę. Nie gra się łatwo zawodnikom, którzy przez dłuższy czas mieli przerwę. Być może dostanie szansę pokazać się na innej pozycji. W Piaście Valencia grał jako ofensywny pomocnik, u nas na skrzydle. Mamy taką sytuację kadrową, że może zagrać. Tych szans nie będzie wiele, jeśli nie zmieni swojego nastawienia. W Legii jest duża konkurencja. Nikt nie będzie dostawał szans w nieskończoność - powiedział stanowczo Michniewicz. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl! Kliknij! Valencia będzie mógł wyjść na boisko w Krakowie, bo do końca roku nie zagra już Michał Karbownik. To wielka strata dla zespołu mistrza Polski. - Kontuzja Karbownika wprowadza dla nas nowe rozwiązania. Bazowaliśmy na ruchliwości obu środkowych pomocników Kapustki i Karbownika. Za nimi dobrze operował piłką Andre Martins, a wcześniej Bartek Slisz. Naszą silą było to, że nasze akcje budowaliśmy najczęściej przez środek boiska. Byliśmy przez to częściej przy piłce i graliśmy głównie na połowie przeciwnika. To nam dawała ta opcja, ale my potrafimy grać w różnych ustawieniach personalnych i taktycznych - zapowiedział 50-letni szkoleniowiec. Większym wyzwaniem dla Legii niż kontuzje może być sam przeciwnik. Wisła w tym sezonie nie zachwyca, ale od półtora tygodnia ma nowego trenera - Petera Hyballę. Dla Michniewicza, zawsze sumiennie rozpracowującego rywali, to spore utrudnienie. - Nowy trener chce prowadzić zespół po swojemu. Analizowaliśmy ostatnie mecze Wisły, nie wiemy jak zagra, jaka będzie jej strategia. Analizowaliśmy też mecze klubów w których wcześniej pracował trener Hyballa. Sam na żywo oglądałem mecz Dunajskiej Stredy z Cracovią. Na tej podstawie spodziewam się, że Wisła będzie grała bardziej agresywnie, pressingiem, wysoko, nastawiona na ofensywę - analizował Michniewicz. - Nowy trener, nowe pomysły, nowe nadzieje i być może korekty w składzie. Spodziewamy się wszystkiego. Widzieliśmy, że przed meczem trenował Kuba Błaszczykowski. Może będzie brany pod uwagę na mecz z nami. Oczywiście, bierzemy pod uwagę grę przeciwnika, ale my musimy się skupić na sobie, na swoim zachowaniu, na tym, żeby pewne rzeczy funkcjonowały jeszcze lepiej - dodał trener Legii. ok