- To prawda, grająca w dziesiątkę Wisła miała swoje sytuacje. My troszkę się cofnęliśmy, bo koniecznie chcieliśmy wygrać. A Wisła postawiła wszystko na jedną szalę - długie podania, wstrzeliwanie piłek w nasze pole karne. Grunt, że przetrzymaliśmy to. Były w meczu ciężkie momenty, ale my je przetrwaliśmy - podkreślał piłkarz Lechii. Sławomir Peszko jest dobrej myśli przed końcówką sezonu. - Panuje optymizm, tym bardziej, że mamy teraz dwa mecze w Gdańsku - z Koroną i Jagiellonią, więc wszystko teraz zależy od nas. Po 34. kolejce możemy mieć naprawdę dobrą pozycję - ma nadzieję. "Peszkin" wypracował bramkę Lukasza Haraslina, ale mógł mieć asystę jeszcze wcześniej, gdy do siatki trafił po jego podaniu, będący na spalonym Marco Paixao. - Marco strzelił świetnie, ale nie widział, czy ktoś jest za jego plecami czy nie - mówi piłkarz. - Zaskoczyło mnie, że trenera Nowaka nie ma na naszej ławce w drugiej połowie. Pomyślałem, że to może jakaś kara, ale później myślę: "Za co?". Dopiero w szatni się okazało, że trener źle się poczuł, ale już jest OK, pozdrawiam go - kończy Sławomir Peszko. Michał Białoński