Do meczu z Piastem Gliwice warszawianie przystępowali z ogromnym balastem. Stanowiła go seria sześciu meczów bez zwycięstwa: trzy remisy, trzy porażki. To był być może ostatni moment na przełamanie. Cierpliwość kibiców Legii wyczerpała się już jakiś czas temu. Tym razem zademonstrowali to okazałym transparentem z napisem "Auf Wiedersehen". Było to pożegnanie skierowane najpewniej do trenera Kosty Runjaicia. Wicemistrzowie Polski stanęli jednak na wysokości zadania i tym samym prawdopodobnie uratowali posadę szkoleniowca. Na jak długo? Na to pytanie odpowiedź przyniosą najbliższe tygodnie. Legia przełamała fatalny impas. Powrót Vukovicia na Łazienkowską nieudany Legioniści od pierwszych minut postawili na wysoki, agresywny pressing. Goście przetrwali bez szwanku tylko pierwszy kwadrans. Zaraz potem Josue kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego i było 1-0. Uderzenie było przedniej urody - zanim piłka wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od poprzeczki. Gospodarze nie poszli jednak za ciosem, lecz nadziali się na kontrę rywala. W 33. minucie Fabian Piasecki stanął oko w oko z Dominikiem Hładunem i przytomnym lobem doprowadził do wyrównania. To jego pierwszy gol w bieżącym sezonie. Ale na przerwę z prowadzeniem i tak schodziła drużyna ze stolicy. Po raz pierwszy tego dnia na listę strzelców wpisał się Marc Gual. Zawinął sprzed pola karnego w samo okienko, Frantiszek Plach nie miał nic do powiedzenia. W pierwszej połowie wszystkie celne uderzenia zakończyły się golem. Po zmianie stron gliwiczanie zostali trafieni po raz kolejny. Tym razem Gual popisał się indywidualną akcją i po udanym dryblingu podwyższył na 3-1. Piast ruszył do zdecydowanych ataków, a dodatkowego animuszu nabrał w 64. minucie. Z boiska za niebezpieczny faul usunięty został wówczas Paweł Wszołek. Arbiter początkowo pokazał mu żółtą kartkę, ale po analizie VAR zamienił ją na czerwoną. Od tego momentu warszawianie skupili się na pilnowaniu korzystanego rezultatu i czynili to bardzo skutecznie. Jedynym momentem zagrożenia, do którego dopuścili, był strzał w poprzeczkę w wykonaniu Tihomira Kostadinowa w 80. minucie. Powrót na Łazienkowską Aleksandara Vukovicia, obecnie szkoleniowca "Piastunek", okazał się dla niego dosyć przykrym doświadczeniem.