W ubiegłej kolejce PKO Ekstraklasy byliśmy świadkami wielu sytuacji, w których główną rolę odgrywali sędziowie. Niestety doszło wówczas do bardzo poważnych błędów w spotkaniach drużyn walczących o mistrzostwo Polski. W meczu Lech - Legia sędziowie nie odgwizdali rzutu karnego dla gospodarzy, a w spotkaniu Pogoń - Wisła Płock pominięto ewidentną "jedenastkę", która należała się ‘Portowcom’. Pierwsza duża kontrowersja w sobotnich meczach 29. kolejki PKO Ekstraklasy miała miejsce w spotkaniu rozgrywanym o godzinie 15:00, który prowadził Daniel Stefański. Walcząca o utrzymanie Termalica Bruk-Bet Nieciecza przegrała przed własną publicznością 3-0 z Rakowem Częstochowa. Druga bramka dla podopiecznych Marka Papszuna wzbudziła spore wątpliwości, gdyż z zaprezentowanych powtórek wydaje się, że doszło do spalonego, którego długo sprawdzali sędziowie VAR. Po dośrodkowaniu w pole karne, do piłki ruszył Milan Rundić. Z dostępnych powtórek trudno ocenić, czy dotknął futbolówkę i przedłużył zagranie do współpartnera, czy też w nią nie trafił, a piłkę dotknął obrońca Termaliki, będący tuż za nim. W każdym razie piłka finalnie spadła pod nogi zawodnika Rakowa, który oddał strzał na bramkę. Wybronił go Pavel Pavlyuchenko, lecz z dobitką poradził sobie Vladislavs Gutkovskis, który wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie. Wielki błąd sędziów w Ekstraklasie? Wszystko na to wskazuje, że sędziowie spotkania popełnili błąd uznając tę bramkę. Wydaje się, że Milan Rundić był na pozycji spalonej. Niestety w telewizji nie została zaprezentowana powtórka z wyrysowaną linią spalonego i pozostaje się zastanawiać, dlaczego. Trudno jest także ocenić, czy Milan Rundić zagrał dośrodkowaną piłkę. Jeżeli tak, to sytuacja jest klarowna i powinien być spalony. Jeżeli zawodnik Rakowa jednak jej nie dotknął, to i tak powinien być spalony, gdyż swoim zachowaniem przeszkodził będącego tuż za nim przeciwnikowi poprzez podjęcie ewidentnej próby zagrania piłki. Wszystko na to wskazuje, że będący w wozie VAR sędziowie Tomasz Musiał i Dawid Golis popełnili poważny i rażący błąd. Niestety nie można tego w tym momencie jednoznacznie tego stwierdzić, gdyż podczas ponad trzyminutowej analizy zaprezentowana została tylko jedna powtórka, a do tego nie wiadomo, czy Milan Rundić był w ogóle na pozycji spalonej. Ogromna kontrowersja w meczu Jagiellonia - Pogoń. Bramka nieprawidłowa? W innym sobotnim meczu 29. kolejki PKO Ekstraklasy Jagiellonia Białystok na własnym stadionie przegrała z Pogonią Szczecin 2-1. W tym spotkaniu także nie zabrakło kontrowersji. Po końcowym gwizdku sędziego Damiana Kosa dużo mówi się o pierwszej bramce zdobytej przez przyjezdnych. Wspomniana sytuacja miała miejsce w 34. minucie. Po bardzo ładnym podaniu z bocznego sektora boiska, strzał na bramkę z okolicy jedenastego metra oddał Kamil Grosicki. Reprezentant Polski nie trafił czysto w piłkę i mimo tego zmylił wszystkich na boisku i trafił do siatki, doprowadzając do remisu 1-1. Bramka dla Pogoni zdobyta po spalonym – grzmią kibice Kontrowersję w tym zajściu budzi fakt, że w dość bliskiej odległości od bramkarza znajdował się współpartner Grosickiego - Luka Zahovič. Sporo osób uważa i zarzuca błąd sędziom VAR (Szymon Marciniak i Paweł Sokolnicki), że powinien być odgwizdany spalony, gdyż zawodnik Pogoni będący na pozycji spalonej, przeszkadzał bramkarzowi Jagiellonii w podjęciu interwencji. Z jednej strony te argumenty wydają się być racjonalne, jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że bramkarz Jagiellonii Pavels Steinbors widzi piłkę, a Zahovič nie stoi w linii strzału. Dodatkowo widać, że golkiper idzie w zupełnie innym kierunku, niż oddany strzał, co świadczy o tym, że nie miał on i tak szans na interwencję. Być może tzw. kiks Kamila Grosickiego zmylił bramkarz, który poszedł w drugi róg bramki. Moim zdaniem bramka dla Pogoni Szczecin wygląda kontrowersyjnie, lecz została oceniona prawidłowo. Sędziowie VAR, których funkcję pełnili Szymon Marciniak i Paweł Sokolnicki zachowali się bardzo dobrze, podtrzymując decyzję arbitrów boiskowych.