Stal Mielec do PKO Ekstraklasy awansowała po dobrym sezonie 2019/2020 na zapleczu. Zespół z Mielca z roku na rok zdaje się wykonywać kolejne kroki w swoim rozwoju, które powodują, że drużyna staje coraz bardziej niebezpieczna. Największe zagrożenie z pewnością ta ekipa stanowi na własnym boisku, co pokazuje dobitnie trwający obecnie sezon PKO Ekstraklasy. Legia skrzywdzona przez arbitra. Punkty przepadły. Zdumiewająca reakcja właściciela klubu Do meczu ósmej kolejki rozgrywek bowiem drużyna z Podkarpacia nie poczuła goryczy porażki po meczu na własnym stadionie. Jasne było więc, że do starcia z Zagłębiem Lubin, mimo niższej pozycji w tabeli, to Stal podchodziła w roli faworyta. Gdyby spotkanie odbywało się w innym miejscu na ziemi, sytuacja byłaby pewnie zupełnie inna, ale w tym położeniu, to Stal miała po swojej stronie fanów. Stal Mielec wciąż niepokonana na własnym stadionie Mecz dla Stali rozpoczął się najlepiej, jak tylko mógł, bo to właśnie zespół gospodarzy wyszedł na prowadzenie. Już w 21 minucie spotkania gola na 1:0 strzelił Ilya Shkurin, który pokonał stojącego w bramce gości Dioudisa. Od tego momentu to zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika był na musiku i musiał zacząć gonić rywali, co przyszło zaskakująco łatwo. Już pięć minut później mieliśmy bowiem na tablicy wyników rezultat 1:1. Gola wyrównującego dla gości strzelił 27-letni napastnik Juan Munoz, dla którego był to debiutancki gol w barwach Zagłębia. Jak się jednak okazało, to były jedynie miłe, bardzo złego początki. Dwie minuty później sytuacja dla zespołu prowadzonego przez Waldemara Fornalika bardzo mocno się skomplikowała. Iran oszalał po przyjeździe Cristiano Ronaldo. Niesamowite sceny. Co za obrazki! Z boiska wyleciał bowiem Michał Nalepa. Doświadczony defensor otrzymał drugą żółtą kartkę, ale po powtórkach śmiało można stwierdzić, że ta decyzja sędziego Kochanka była fatalna. W tej sytuacji bez wątpienia można mówić o kolejny skandalu sędziowskim, bowiem Nalepa nawet nie dotknął swojego rywala, który runął jak rażony piorunem. Trzeba powiedzieć, że w tej sytuacji sędzia popełnił karygodny błąd, a Hinokio bezczelnie symulował. Nie zmienia to jednak faktu, że od tego momentu Stali musiało się grać łatwiej. Swoją przewagę drużyna gospodarzy przypieczętowała golem na 2:1 już w doliczonym czasie gry drugiej połowy. Fenomenalnym strzałem z dystansu popisał się Maciej Domański. Dzięki temu to Stal mogła schodzić na przerwę z wynikiem na swoją korzyść i w bardzo dobrej sytuacji przed drugą częścią meczu. Kulesza blisko wyboru, M. P. nowym selekcjonerem? "Kompletuje już sztab" W tej już na murawie grała tylko jednak drużyna. Mowa oczywiście o zespole gospodarzy, który swoją przewagę liczebną przełożył także na kolejne sytuacje do strzałów, a finalnie także gole. Stal w ostatnich 20 minutach tego pojedynku strzeliła jeszcze dwa gole i przypieczętowała czwarte zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie. Choć trzeba dodać, że Zagłębiu udało się dorzucić bramkę w samej końcówce.