Wraz ze zwolnieniem Nuriego Sahina praca w Borussii Dortmund dobiegła końca również dla Łukasza Piszczka. Klubowa legenda i asystent szkoleniowca zdecydował się na rozstanie z niemieckim klubem, a w mediach momentalnie zaczęły kiełkować plotki, gdzie może trafić 39-latek. Jeszcze przed pracą w Dortmundzie łączono go z objęciem sterów jednego z klubów w Ekstraklasie. Temat wrócił przy okazji powrotu Piszczka do LKS-u Goczałkowic-Zdrój, w którym się wychowywał. W sobotę 66-krotny reprezentant Polski wystąpił w barwach 3-ligowej drużyny, a jego zespół miał spore problemy w rywalizacji ze Stalą Brzeg. Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a cegiełkę do czystego konta dołożył 39-latek. Twarde rządy Sławomira Peszki. Siedmiu poza kadrą. "Nie poznawałem ich" Piszczek w Ekstraklasie? Padł temat objęcia utytułowanego klubu Dzień po meczu gruchnęła sensacyjna wiadomość ws. przyszłości Piszczka. Marcin Rosłoń w trakcie programu "Meczyki.pl" ujawnił, że w grę może wchodzić objęcie przez 39-latka jednego z klubów z Ekstraklasy. Mowa o Widzewie. Część udziałów w łódzkim klubie ma wykupić Robert Dobrzycki, który zna się z Piszczkiem i mógłby chcieć go obsadzić w roli szkoleniowca. Argumentacja dziennikarza nie przekonała Łukasza Wiśniowskiego. Jego zdaniem szanse na zatrudnienie Piszczka w Widzewie są niewielkie. - Znacie Łukasza Piszczka i wicie, jak on analitycznie podchodzi do podjęcia każdej decyzji. Jak zostawał ekspertem Viaplay, to rozmawiał ze mną, co drugi dzień, by wszystkie za i przeciw musiał sobie rozważyć. Mam wrażenie, że on nie brałby zespołu w środku sezonu, broniącego się przed spadkiem. Wolałby objąć coś od 1 lipca - skomentował.