2763 dni, czyli 7 lat, 6 miesięcy i 23 dni minęło od poprzednich Wielkich Derbów Śląska. Wtedy Górnik przegrał u siebie z Ruchem 0:2. W sezonie 2015/2016 spadł z ekstraklasy. To były jeszcze czasy, kiedy w zabrskiej ekipie grali np. Radosław Sobolewski czy Łukasz Madej a w chorzowskiej Mariusz Stępiński, czy Łukasz Surma. Później los Górnika podzielił Ruch i zatrzymał się dopiero w trzeciej lidze. W 2023 roku chorzowianie wrócili do ekstraklasy i mogło znów dojść do WDŚ. W składach obu drużyn nie było już ani jednego zawodnika, który był na boisku siedem lat temu. Obecnie obie drużyny są w dole tabeli ekstraklasy i wygląda na to, że czeka ich walka o utrzymanie. Do tej pory wygrały tylko raz w siedmiu kolejkach i zgromadziły zaledwie sześć punktów. Do przerwy rozczarowanie - zero celnych strzałów Pierwszy kwadrans raczej rozczarował, bo niewiele wydarzyło się na boisko. Jednie po dobrym podaniu w pole karne Erika Janży, w dogodnej sytuacji fatalnie w piłkę nie trafił Sebastian Musiolik. To była świetna okazja do zdobycia gola. Gra niewiele się zmieniła - obie drużyny próbowały atakować, częściej Górnik, ale nie potrafiły stworzyć dogodnych okazji do zdobycia gola. Kolejne piętnaście minut to nadal lekka przewaga Górnika i wciąż Wielkie Derby Śląska nie spełniały oczekiwań. Dużo walki w środku pola, właściwie zero groźnych sytuacji. Przez półgodziny gry żadnemu piłkarzowi nie udało się oddać celnego strzału. Ruch dopiero w 41. minucie poważnie zagroził bramce Górnika, ale strzał z kilku metrów Tomasza Wójtowicza minął bramkę. W przerwie chyba obaj trenerzy mocno nacisnęli na zawodników, by wzięli się do roboty. Tuż po gwizdku pierwsi zaatakowali gości. W jednej akcji oddali trzy strzały, a po uderzeniu Daniela Szczepana refleksem popisał się Daniel Bielica. Błysk Lukasa Podolskiego Górnik odpowiedział dobrą akcją, a po chwili objął prowadzenie. Piłkę pod polem karnym przejął Damian Rasak, podał do Musiolika. Napastnik Górnika zagrał mocno wzdłuż bramki, ale Lukas Podolski pokazał kunszt godny mistrzostwa świata z reprezentacją Niemiec - uderzył z pierwszej piłki nie do obrony i gospodarze prowadzili. Ruch miał jeszcze sporo czasu, by doprowadzić co najmniej do remisu, ale miał spore problemy ze stwarzaniem dogodnych okazji. To nadal Górnik prowadził grę i był częściej przy piłce. Nie potrafił jednak tej przewagi udokumentować drugim golem.